(503-7)
W “Wyborczej Biz” w artykule poświęconym kandydatom na kierowców autor pisze: “Mniej zdających to mniej jazd, a to mniejszyzarobekszkół nauki jazdy. Co więc robią? Oblewają kursantów na jazdach, by musieli wykupić kolejną ich partię. Ten wewnętrzny recykling kursantów ma im częściowo zrekompensować ograniczony napływ nowych. Taka polityka czyni drogę do prawa jazdy jeszcze bardziej krętą i kosztowną: musi powtarzać nie tylko egzamin teoretyczny, ale też jazdy i egzamin praktyczny - trudniejszy dziś niż jeszcze kilka miesięcy temu”. Zdecydowanie jest to zbyt daleko idące uogólnienie. Dalej czytamy o “migracji kandydatów z “trudnych” szkół w dużych miastach do “łatwych” na prowincji”. I konkluzja autora, odpowiedź na postawione przez niego samego pytanie - co może zmienić tę sytuację? Ten sam autor odpowiada na swoje pytanie o złoty środek na poprawę sytuacji ośrodków szkolenia kierowców, czyli: “ustawowe złagodzenie egzaminów teoretycznych. Łatwiejsza teoria to nie tylko więcej chętnych, jazd i pieniędzy, Jak się dowiedzieliśmy w Sejmie trwa silny lobbing za ustawowym złagodzeniem testów, co zwiększyłoby dopływ kursantów i polepszyło kondycję OSK i WORD-ów nadwerężoną nie tylko przez trudne testy, ale też niż demograficzny”. Kończąc swój wywód poświęcony troską o niską jakość szkoleń autor wskazuje: “Swoje zrobiła też konkurencja - między innymi kursy oferowane na Grouponie po zaledwie... 600 zł. Tajemnicą takich (trzykrotnie niższych) cen jest z reguły dramatycznie niska jakość szkoleń prowadzonych często przez niedouczonych lub wyrachowanych instruktorów wolących uczyć kursanta na postoju (ustawiania lusterek, fotela itp.) niż na drodze”. I tu kolejne wskazanie na potencjalną możliwość poprawy sytuacji: “Choć starostwa mają narzędzia, by nadzorować jakość szkoleń w OSK, jak wykazały wstępne kontrole, nie czynią tego”.