Pierwsza linia metra warszawskiego wreszcie – po 25 latach - gotowa, ale czy to powinien być koniec jej budowy? Przecież tunele można drążyć dalej w stronę Łomianek albo Tarchomina, a z drugiej strony - do Piaseczna albo Konstancina. Do Warszawy przestałyby wjeżdżać tysiące kierowców. Tak to działa w wielu stolicach - w Amsterdamie, Berlinie czy Paryżu (szybkie linie RER). Na peryferiach metro wynurza się na powierzchnię i przynajmniej część pociągów pędzi dalej, za rogatki, jako kolej naziemna. - Każdy by chciał mieć taki bezkolizyjny dojazd metrem do Warszawy i powrót do domu - przyłącza się do marzeń "Gazety" burmistrz Piaseczna Józef Zalewski. Przyznaje, że wiele osób przestałoby rano tkwić w kilometrowych korkach na Puławskiej.