Rano mieszkańcy Jasnej 3 w Olsztynie zamontowali słupki z łańcuchem i kłódką na wjeździe pod blok. Kilka godzin później pod łańcuchem utknęła karetka wezwana do znajdującego się w stanie krytycznym mężczyzny. Mężczyzna zmarł. - Rozumiem, że mieszkańcy z Jasnej chcieli się zabezpieczyć przed tym, żeby obcy kierowcy nie parkowali pod ich blokiem, ale trzeba to robić z rozsądkiem, tak aby zapewnić dojazd karetkom czy wozom strażackim - mówi Waldemar Broś, lekarz z karetki pogotowia, którą w środową noc zatrzymał łańcuch. Słupki z łańcuchem na kłódkę stanęły na drodze dojazdowej do bloku i parkingu właśnie w środę. - To decyzja wszystkich mieszkańców - zapewnia pani Teresa, mieszkanka bloku. - Mieliśmy już dość klientów pobliskiego banku i szkoły, którzy notorycznie zastawiali autami nasz parking. Traf chciał, że kilka godzin po zamontowaniu łańcucha stan zdrowia jednego z mieszkańców gwałtownie się pogorszył. - Zostaliśmy wezwani do 83-letniego pacjenta, który miał duży obrzęk płuc i był w stanie zagrożenia życia - opowiada Waldemar Broś. - Niestety, musieliśmy zatrzymać się pod świeżo założonym łańcuchem. Pech chciał, że pacjent mieszkał w ostatniej klatce. Na szczęście pod blokiem stała żona pacjenta, która akurat miała kluczyk do kłódki. W końcu wjechaliśmy pod klatkę, ale łańcuch opóźnił nas jakieś dwie, trzy minuty. Po przewiezieniu do szpitala 83-latek żył jeszcze kilka godzin. Zmarł nad ranem. Mieszkańcy nie chcą jednak myśleć o zdjęciu łańcucha. - Dorobimy kluczyki do kłódki wszystkim mieszkańcom i będzie po sprawie - kwituje pan Leon.