Ojcze spraw, abyśmy jeździli bezpiecznie. Tak brzmią słowa modlitwy, którą w niedzielę wierni usłyszeli na mszach w kościołach rzymskokatolickich. I tak będzie co roku w jedną z kwietniowych niedziel. Bo chrześcijanie też zabijają na drodze. Episkopat zobowiązał księży proboszczów do działań na rzecz polepszenia bezpieczeństwa na drogach. "Zwróćmy się do naszych kierowców, pieszych i rowerzystów ze wspólnym apelem i otoczmy ich modlitwą" - czytamy w liście Episkopatu. Niedziela ma być Dniem Szczególnej Modlitwy za Kierowców. Informować o tym mają plakaty porozwieszane w okolicach kościoła. Na mszach ma zostać odczytane orędzie, a także specjalna modlitwa za uczestników dróg. Czytamy w niej: Ojcze błogosław naszym podróżom, spraw, abyśmy jeździli bezpiecznie i szczęśliwie docierali do celu. Duszpasterz kierowców ks. Marian Midura pytany, czemu Episkopat zaangażował się w polepszenie bezpieczeństwa na drogach, odpowiada: - To dla mnie wielki ból, ale muszę przyznać, że wśród wiernych też są potencjalni drogowi zabójcy. To osoby, które choć bardzo wierzące, zostały zdemoralizowane przez tych, którzy notorycznie przekraczają prędkość czy piją przed jazdą samochodem. Musimy dotrzeć do ich sumień. Duchowni wierzą, że apele i modlitwy zadziałają, pod warunkiem że akcją przejmą się sami proboszczowie. – Często ksiądz czyta od niechcenia albo podczas modlitwy nie ma klimatu. Wtedy apel nie trafi do ludzi - zaznacza ks. Midura. Działaniom Kościoła przyklaskuje stołeczna drogówka. Zresztą naczelnik wydziału młodszy inspektor Jacek Zalewski już jakiś czas temu powiedział: - Każde działanie mające za cel polepszenie bezpieczeństwa na drogach ma moją akceptację. Słowa te padły, gdy stowarzyszenie radiestetów badało przepływa fal elektromagnetycznych w okolicy skrzyżowań, na których dochodzi do największej ilości stłuczek i wypadków. Przy jednej z krzyżówek z al. Jana Pawła zakopali nawet płytkę, która miała uporządkować pole elektromagnetyczne. I statystyki wypadków spadły... Zbiegło się to jednak ze zmianą organizacji ruchu w tym miejscu. - Młodzi kierowcy potrzebują pozytywnych wzorców. Kościół może być jednym z nich - twierdzi Wojciech Pasieczny, zastępca naczelnika drogówki.