Przegląd prasy

Eugeniusz Kubiś: tysiące głosów, tysiące przestróg zlekceważono

11 marca 2013

f55f5f5b268427e0fc67816e086db8ccc72c683d

(Fot.: PD@N 458-9ek)

Eugeniusz Kubiś (na fot. udziela wypowiedzi dziennikarzom, podczas protestu zorganizowanego 13 września 2012 r.) psycholog, właściciel firmy “MOTOREX” (Ośrodek Badań Psychologicznych (od 1883 r.) oraz Ośrodek Szkolenia Kierowców (od 1990 r.), prezes Oddziału Terenowego nr 7 Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej OSK

Pytanie:Na 21 marca br. zapowiada Pan protest przedstawicieli środowisk ośrodków szkolenia kierowców przed Urzędem Marszałkowskim w Zielonej Górze. Wiemy, że w Pana ślady poszły środowiska z Gdańska (19.3), Piły. Nie pytam o hasła i cel – te przybliżamy naszym Czytelnikom publikując kolejne apele, listy otwarte itp. Ja chciałam wrócić do pikiety protestacyjnej zorganizowanej i przeprowadzonej pół roku temu. Czy spełniła Pana oczekiwania? I w jaki sposób? Apelowaliście wówczas o szybką i pełną nowelizację ustawy o kierujących pojazdami, co z ówczesnych postulatów zrealizowano?

Odpowiedź: Można powiedzieć, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i Minister Transportu całkowicie zlekceważyli apele, listy otwarte, stanowisko zjednoczonego środowiska OSK, interpelacje parlamentarzystów wszystkich opcji, opinie prawników, w tym konstytucjonalisty profesora Andrzeja Bałabana. Tysiące głosów, tysiące przestróg zlekceważono. Do ucha ministra i premiera docierał chyba tylko głos wiceministra Jarmuziewicza. Skutki są opłakane, dokładnie takie jak wcześniej przez nas przewidywane- paraliż i chaos. Zażenowanie, wstyd i przerażenie. To są uczucia jakie w wielu z nas budzi “ praca” naszych elit. Pokrzywdzeni przez ustawę o kierujących pojazdami to nie tylko środowisko OSK. To także samorządy wojewódzkie, samorządy powiatowe, OTDJ-ty, WORD-y i setki tysięcy kandydatów na kierowców. Promienny uśmiech wiceministra Tadeusza Jarmuziewicza i dziarska mina dyrektora Andrzeja Bogdanowicza, twarzy polskiego BRD, nie są już w stanie nikogo oczarować, chociaż ciągle działają na ich przełożonych.

Pytanie:Jak szerokie grono współorganizatorów protestów zgromadził Pan wokół siebie? I czy przeprowadziliście Państwo coś w rodzaju referendum protestu, aby zorientować się ile osób zadeklarowało udział w akcji, a ile opowiedziało się za, bez udziału?

Odpowiedź: Codziennie odbieram telefony od kolegów i osób zupełnie nie znanych z różnych stron Polski. Jedni szykują protesty lokalne inni rwą się na Warszawę. Liczba osób, które zrozumiały w jakiej sytuacji się znalazły w związku z żenująco źle przygotowaną ustawą i rozporządzeniami, szybko rośnie. Gwałtownie rośnie świadomość, że to wszystko się jakoś nie ułoży. Im szybciej z tą oceną zgodzi się Premier Donald Tusk, tym lepiej dla 99% zainteresowanych.

Pytanie: W jakiej sytuacji protest uzna Pan za udany? I co po nim?

Odpowiedź: Protest będzie udany, jeżeli Premier dostrzeże, że nie prowadzimy gry politycznej, tylko walczymy o prawo do normalnego życia i pracy. Ktoś kombinował przy ustawie i rozporządzeniach, ale materia go przerosła. Skrajną hucpą, w obecnej sytuacji, jest organizowanie przez firmę Igielski szkoleń adresowanych do marszałków województw, starostów, WORD-ów i OSK, gdzie głównym prelegentem jest podwładny Dyrektora Bogdanowicza, współautor bałaganu, główny specjalista w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, pan Tomasz Piętka. Skandaliczność tej sytuacji rozumieją wszyscy, oprócz bohaterów artykułu Maji Sałwackiej w Gazecie Wyborczej pod tytułem “Kto wrzucił autobus do ustawy?”

Pytanie: Ostatnie pytanie, może najłatwiejsze, kto z władz, do których adresował Pan swoje wystąpienia, listy itd. odpowiedział Panu na nie. Kierował Pan swoje apele przecież zarówno do parlamentarzystów, do samorządowców, do premiera, do ministra itd. I co? Nie ma woli zmian?

Odpowiedź: Na moje wystąpienie reagowali parlamentarzyści wszystkich opcji. Wystarczy spojrzeć na liczne interpelacje. Co prawda, na ogół na dobre wystąpienia dostawali byle jakie odpowiedzi od wiceministra Jarmuziewicza. Jeżeli chodzi o pozostałych adresatów, głównie o Kancelarię Prezesa Rady Ministrów i Ministra Transportu, równie dobrze mógłbym pisać “na Berdyczów”

Dziękujemy za rozmowę i mamy nadzieję kolejnej rozmowy po 21 marca.

Jolanta Michasiewicz (redakcja tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS)