
W czasie jazdy zapaliło się na Belwederskiej w Warszawie auto. Kierowcy pomagali inni: kierowca autobusu swoimi gaśnicami i chyba ochroniarz z pobliskiego banku. Błyskawicznie zjawiła się też na miejscu straż pożarna. - Ostatecznie to my ugasiliśmy ogień, bo ten się znacznie rozprzestrzenił. Ludzie w takich sytuacjach popełniają błąd, podnosząc maskę samochodu. Trzeba gasić przez nią, jak najszybciej. Warto też mieć ze sobą zawsze dwie gaśnice - radzi Bogdan Górski, dyżurny oficer straży pożarnej. Dodaje, że silnik srebrnego nissana almery zapalił się najprawdopodobniej za sprawą zwarcia instalacji elektrycznej. Oprócz maski zniszczona została tapicerka pojazdu, kierowcy nic się nie stało.