Rozmowa z Tristanem Martinem, koordynatorem ds. transportu rowerowego holenderskiej Hagi, który przez kilka ostatnich dni jeździł rowerem po Warszawie, rozmawia “Gazeta Wyborcza”: Haga to prawdziwy raj dla cyklistów. W niespełna półmilionowym mieście jest 270 km ścieżek rowerowych i ok. 100 km pasów rowerowych na jezdniach. W Warszawie Tristan Martin testował w tym tygodniu m.in. ścieżki na moście Świętokrzyskim i świeżo zbudowaną na ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. Przedzierał się też ulicami przez centrum i spotykał urzędnikami, by poradzić, jak powinno się projektować drogi dla rowerzystów.
Krzysztof Śmietana: Jak się panu jeździło rowerem po Warszawie?
Tristan Martin: To było ciekawe doświadczenie. Spodziewałem się, że macie o wiele mniej ścieżek rowerowych. Okazało się, że nie jest jeszcze tak źle. Oczywiście Warszawa ma jeszcze bardzo dużo zrobienia. Drogi rowerowe są niepołączone, a to może nie zachęcać do tego, żeby wsiadać na rower.
Krzysztof Śmietana: Czym się różnią na pierwszy rzut oka ścieżki w Warszawie od tych w Hadze?
Tristan Martin: Zauważyłem, że w Warszawie ścieżka albo bezpośrednio styka się z chodnikiem, albo jest jego wydzieloną częścią. W Hadze drogi rowerowe są zwykle wyraźnie odseparowane od jezdni i chodników. Dzięki temu piesi i rowerzyści nie przeszkadzają sobie nawzajem. Poza budujemy tym raczej ścieżki jednokierunkowe po dwóch stronach ulicy. To jest bezpieczniejsze zwłaszcza wtedy, gdy na danej trasie jest dużo skrzyżowań.
Krzysztof Śmietana: Podobno w Hadze aż 30 proc. codziennych przejazdów do pracy, szkoły czy na zakupy odbywa się na rowerach. Kiedy zaczął się ten szał rowerowy?
Tristan Martin: Holendrzy jeździli masowo na rowerze właściwie od momentu jego wynalezienia pod koniec XIX w. Oczywiście popularność zwiększała się stopniowo. Wraz z rozwojem motoryzacji ludzie coraz częściej chcieli odpocząć od samochodu.
Krzysztof Śmietana: A kiedy zaczęły powstawać pierwsze wydzielone ścieżki rowerowe?
Tristan Martin: Właśnie wtedy, kiedy samochody stały się bardzo popularne, czyli w latach 50. i 60. Uznano, że ruch rowerów i samochodów trzeba odseparować.
Krzysztof Śmietana: A jak to jest zimą? U nas wiele osób nie wyobraża sobie jazdy na rowerze o tej porze roku.
Tristan Martin: Wystarczy tylko odpowiednio się ubrać. Oczywiście na ulicach widać wtedy nieco mniej rowerzystów. Nadal jednak udział podróżujących codziennie na rowerach jest duży - to 15-20 proc.
Krzysztof Śmietana: Za co pan odpowiada jako koordynator transportu rowerowego Hagi?
Tristan Martin: Mówiąc ogólnie, za politykę rowerową w mieście - czyli m.in. za to, gdzie powinny powstawać nowe drogi rowerowe. Pilnuję, czy ich budowa przebiega zgodnie z planem i wyznaczonym budżetem. Projekty staram się konsultować z mieszkańcami. Oczywiście tam, gdzie ścieżki udało się wytyczyć dość prosto, to już to zrobiliśmy. Teraz skupiamy się na trudniejszych zadaniach. Niedawno powstała np. estakada rowerowa nad 12-pasmową autostradą. Dzięki temu można wygodnie przejechać na rowerze z dużego osiedla pod Hagą do centrum miasta.
Krzysztof Śmietana: Gdzie można tu zostawić rower?
Tristan Martin: W centrum Hagi mamy osiem dużych parkingów strzeżonych, które zorganizowało miasto. Opłata wynosi zaledwie 60 eurocentów. To oczywiście nie jest dochodowe przedsięwzięcie. Dlatego parkingowi, którzy tam pracują, są opłacani z funduszy socjalnych. Ogromny parking na 6 tys. rowerów powstaje teraz koło dworca kolejowego. Kolei zależy, żeby tworzyć odpowiednią infrastrukturę koło stacji, bo to im zwiększa liczbę pasażerów.
Krzysztof Śmietana: W Warszawie oprócz ścieżek mają powstawać pasy rowerowe na jezdniach. Podobne są w Hadze. Jak się sprawdzają?
Tristan Martin: Staramy się, żeby takie pasy istniały tylko tam, gdzie natężenie ruchu samochodów jest dosyć małe. Są one trochę mniej bezpieczne niż ścieżki rowerowe. Tam, gdzie to możliwe staramy się zastępować je wydzielonymi ścieżkami. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, najważniejszy problem to jednak odpowiednie zaprojektowanie skrzyżowań. Do kolizji dochodzi zwykle, gdy samochód skręca w prawo. Przejazd rowerowy musi być wyraźnie oznaczony zarówno na jezdni jak i znakami pionowymi.
Krzysztof Śmietana: U nas często od przesiadki na rower odstrasza nie tylko brak ścieżek, ale też podejście kierowców, którzy nie chcą np. ustępować pierwszeństwa albo przejeżdżają blisko rowerzysty z dużą prędkością. Wielu z nich uważa, że rowerem powinno się jeździć po lesie albo po parku. Jak można by zmienić takie podejście?
Tristan Martin: To oczywiście zajmie trochę czasu. Równolegle oprócz budowy odpowiedniej infrastruktury dla cyklistów trzeba promować rower na wszelkie sposoby właśnie jako alternatywny środek transportu. Dobrą akcją jest comiesięczna Masa Krytyczna. Im więcej osób będzie jeździć rowerach, tym będzie to traktowane bardziej poważnej. To rodzaj reakcji łańcuchowej. Jedni pociągają za sobą następnych.
Krzysztof Śmietana: W Warszawie większość ścieżek zbudowana jest z betonowej kostki. Już po kilku latach są one krzywe i dziurawe. Dopiero w tym roku powstają pierwsze drogi z asfaltu.
Tristan Martin: W Hadze mamy ok. 25 proc. ścieżek asfaltowych. Na pozostałych sukcesywnie wymieniamy jednak kostkę i płyty na asfalt. To powinno zająć kilka lat.
Krzysztof Śmietana: Sądzi Pan, że w Warszawie też kiedyś zaczniemy jeździć na rowerach tak masowo jak miastach holenderskich?
Tristan Martin: Czeka was jeszcze długa droga. W ciągu 20 lat pewnie jednak zbliżycie się do naszego poziomu.