Przegląd prasy

Jan Szumiał: Foteliki do przewozu dzieci, a wypadek drogowy

22 marca 2013

525fd298782fbe761b40cdfa3c170b8874cf94a8

(Fot.: PD@N 459-7jm)

^ Jan Szumiał, (fot.), przewodniczący Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców Warszawa, właściciel oraz instruktor nauki jazdy PRASKIEJ AUTOSZKOŁY w Warszawie

Przepisy ruchu drogowego wyraźnie nakazują przewóz dzieci do 12 roku życia, o wzroście do 150 cm w fotelikach odpowiadających wadze i wzrostowi dziecka (art. 38 ust. 3 PRD). Mimo obowiązku, wielu rodziców-kierowców nie stosuje się do niego. Nie zdają sobie sprawy z faktu, że przyczyniają się do śmierci lub kalectwa swoich pociech. Często widać dzieci w samochodach stojące na podłodze między siedzeniami, na tylnej kanapie wyglądające przez tylną szybę. Widziałem też dzieci siedzące w części bagażowej samochodu typu hatchback lub kombi. Prawa fizyki są bezwzględne. Samochód jadący z prędkością tylko 60 km/h podczas zderzenia z innym pojazdem lub przeszkodą stałą, przybiera masę prawie stukrotnie większą. Wszystko co znajduje się w nim, również ulega temu zwiększeniu. Dziecko wybija szybę swoim ciałem, najczęściej główką i wypada z samochodu z dużą siłą lub, jeżeli siedzi za tylnym siedzeniem jest bezpośrednio narażone na urazy (w chwili najechania przez inny pojazd). Służby ratownicze po przybyciu na miejsce wypadku nie mają już szans uratowania go.

Jeżeli, już poruszam temat tych służb to priorytetem dla nich po przybyciu na miejsce zdarzenia jest ratowanie dzieci. Widząc w samochodzie uczestniczącym w wypadku fotelik do przewozu dziecka ratownicy zaczynają od poszukiwania go. Nie tylko w pojeździe, ale i po za nim. Dopiero w drugim rzędzie zajmują się osobami dorosłymi. Stąd apeluję w imieniu Ratowników Medycznych do kierowców, aby jeżeli nie przewożą dzieci, foteliki chowali do bagażnika. W ten sposób zapewnią innym ofiarom wypadku szybszą pomoc medyczną.

Wielu kierowców jest zdania, że jeżeli spokojnie, ostrożnie jadą lub przewożą dziecko na krótkim odcinku (np. do przedszkola) nic złego nie może się stać. Niestety bardzo się mylą. Nie wszyscy uczestnicy ruchu drogowego są zdyscyplinowani. Wystarczy, że ktoś inny zajedzie drogę, pieszy wyskoczy nagle na jezdnię zmuszając do gwałtownego hamowania i skutki mogą być opłakane, w dosłownym słowa znaczeniu.

Jan Szumiał