(Fot.: PD@N 410-28jm)
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad naliczyła operatorowi systemu poboru e-myta 7 mln 459 tys. 383,22 zł kar i odsetek - poinformowała rzeczniczka Urszula Nelken (fot.). W tej kwocie mieści się m.in. kara za dwudniowe opóźnienie w uruchomieniu systemu. System elektronicznego poboru opłat za korzystanie z dróg, tzw. e-myto, miał zacząć działać od 1 lipca, ruszył jednak dopiero 3 lipca. Wdrażająca system austriacka firma Kapsch informowała wówczas, że przyczyną opóźnienia było niepodłączenie do systemu informatycznego urządzeń zamontowanych na bramownicach, które naliczają samochodom przejechane kilometry. Jak wyjaśniła rzeczniczka GDDKiA, kary umowne za to wyniosły 2 mln zł - po milionie za każdy dzień opóźnienia. Ponadto drogowcy obciążyli Kapsch także za inne uchybienia w stosunku do kontraktu. Między innymi za opóźnienia w uzyskiwaniu pozwoleń na budowę bramownic i opóźnienia w ich budowie, niezapewnienie na czas wszystkich miejsc obsługi klienta, brak zapewnienia klientom możliwości doładowania konta transferem bankowym. Rzeczniczka poinformowała, że Kapsch zapłacił już 2,4 mln zł. Urszula Nelken poinformowała, że drogowcy obciążą Kapsch także opłatami z tytułu utraconych przychodów. Chodzi o pieniądze, które trafiłyby do Skarbu Państwa, gdyby system od początku działał sprawnie. - System osiągnął pełną sprawność dopiero pod koniec września - powiedziała rzeczniczka. Żeby wyliczyć, ile Skarb Państwa by zarobił, drogowcy porównają pierwsze trzy miesiące działania systemu - czyli lipiec, sierpień i wrzesień z kolejnymi trzema: październikiem, listopadem i grudniem. Jak powiedziała rzeczniczka, ostateczna suma będzie znana na początku przyszłego roku, być może już w styczniu.