(Fot.: PD@N 357-4)
Kierowcy kradną blokady zakładane przez kontrolerów i strażników miejskich – donosi “Życie Warszawy”. Nawet jeśli uda się złapać złodzieja na gorącym uczynku, prokuratura umarza sprawę. Czy za procederem stoi zorganizowana grupa? Kierowcy się rozzuchwalili. Ponad 20 przypadków ściągnięcia blokad z samochodów zanotowała tylko w ciągu ostatnich tygodni straż miejska. Urządzenia zostały skradzione albo zniszczone. Wcześniej wspólne patrole strażników i drogowców zakładały blokady na koła aut, których właściciele nie opłacili co najmniej 10 razy kar za brak kwitka z parkometru. – Jeszcze niedawno te blokady miały opinie niezdejmowalnych. Ale widać, że ktoś opracował metodę ich usuwania – mówi Wojciech Szymalski z Zielonego Mazowsza. – Policja powinna sprawdzić, czy to nie jest zorganizowana grupa, która odpłatnie demontuje blokady na zlecenie. – Zdarzało się, że łapaliśmy na gorącym uczynku mężczyznę majstrującego przy blokadzie – mówi rzecznik Zarządu Dróg Miejskich Adam Sobieraj. – Mimo to jeszcze żaden niszczyciel blokad nie został w dostateczny sposób ukarany – dodaje. Mokotowska prokuratura bada właśnie sprawę kradzieży blokady założonej na peguota 407 zaparkowanego przy ul. Olszewskiej na Mokotowie. Kilka tygodni temu to postępowanie zawieszono. Dlaczego? Wystarczył prosty trick. – Właściciel samochodu stwierdził, że pożyczył pojazd. Teraz musimy ustalić, kto rzekomo użytkował auto – mówi nam jeden z prokuratorów. Śledczy dodaje, że w takich sprawach bardzo trudno jest udowodnić kradzież czy zniszczenie blokady właścicielowi auta. – Jest to raczej niemożliwe, jeśli nie będzie bezpośrednich świadków lub nagrań z monitoringu. Z reguły właściciele aut udają zdziwionych i twierdzą, że żadnej blokady na aucie nie mieli – tłumaczy śledczy. – Jedyna kara, jaką w tym roku kierowca dostał za niszczenie blokad na koła, to wyrok “w zawiasach” i 250 zł na cel społeczny – mówi Adam Sobieraj z ZDM. – Przy zakładaniu blokady na koła auta np. parkingowego recydywisty zastanawiamy się, czy urządzenie do nas trafi z powrotem – ubolewa. Dlaczego mundurowi przez miesiąc i dłużej zostawiają blokadę na kole, tym samym zachęcając do majstrowania przy zabezpieczeniu? Powód – procedury. – Przez miesiąc czekamy na właściciela samochodu. Jeśli nie przyjdzie do nas, wzywamy go, by ukarać mandatem. Jeśli utrzymuje, że to nie on zaparkował auto, to powinien wskazać osobę, która to zrobiła – tłumaczy rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak.