Ponad 20 kierowców polskich biskupów uczyło się jeździć po lodzie i wertepach. Już siódmy raz kierowcy biskupów doskonalili swoje umiejętności zawodowe. – Duchowni spotykają się na Konferencji Episkopatu Polski, a ich szoferzy w tym samym czasie się szkolą – mówi ks. Marian Midura, krajowy duszpasterz kierowców. Choć wożący hierarchów zawodowo prowadzą samochody nawet od kilkudziesięciu lat, to wciąż popełniają błędy. – Podstawą jest właściwe ułożenie ciała, o czym wielu kierowców nie wie lub zapomina. Fotel musi być tak ustawiony, żeby był swobodny dostęp do hamulców i skrzyni biegów – tłumaczył Tomasz Dąbrowski, instruktor doskonalenia techniki jazdy samochodem. Po krótkim wykładzie przyszedł czas na ćwiczenia praktyczne. Kierowcy na torze automobilklubu na Bemowie uczyli się wychodzenia z poślizgów, podjazdów i zjazdów ze stromych wzniesień, jazdy po nierównym terenie. Niektórzy przyznawali, że te umiejętności im się przydadzą. – Zdarza się, że musimy jechać w ulewie, po lodzie czy w śniegu i trzeba sobie radzić – mówi Wincenty Pochowski, kierowca biskupa bydgoskiego Jana Tyrawy.– Gdy jedzie się w kolumnach VIP-owskich, trzeba być ostrożnym, szybko zmieniać prędkość i uważać na inne auta, które nie zawsze zjeżdżają nam z drogi – dodaje Zbigniew Kleczyński, który wozi biskupa polowego Tadeusza Płoskiego podczas jego wizyt we Wrocławiu. Kierowcy przyznają, że wożąc biskupów na spotkania, muszą się spieszyć. Wtedy zdarza się mocniej przycisnąć pedał gazu.A jakie samochody najczęściej prowadzą? Auta hierarchów są różne i zależą tylko od upodobań ich użytkowników. – Jedyny wymóg to sprawność i ważne badania techniczne – żartuje ks. Grzegorz Kozicki z warszawskiej kurii. – Reszta zostaje w gestii kapłana. I tak biskup Sławoj Leszek Głódź od dawna wybiera mercedesa, biskup siedlecki Henryk Tomasik jeździ volkswagenem golfem, a warszawski biskup Marian Duś, który długo preferował spacery, jeździ passatem i to nie najnowszym modelem. Arcybiskup Kazimierz Nycz jeździ audi A6, ale służbowym samochodem warszawskiej kurii jest skoda fabia. – To popularne auta wśród duchowieństwa, także wyższego – usłyszeliśmy w salonie przy ul. Felińskiego. – Dwa dni temu sprzedaliśmy takie auto zakonnicom. Skoda proponuje księżom upusty w wysokości pięciu, sześciu proc. Ale większość dilerów nie daje rabatów. Kapłani dokupują do aut radia, klimatyzację i dodatkowe zabezpieczenia.