To nie przypadek, że słowo kierowca jest rodzaju męskiego. Tak przynajmniej twierdzą złośliwi. Niech już tylko zobaczą, że kobieta jedzie wolno, ostrożnie parkuje i od razu brzydka płeć mówi: no tak, baba za kierownicą! Okazuje się, że nic bardziej mylnego. - Jeśli chodzi o bezpieczeństwo w ruchu drogowym, wszystkim paniom należą się ciepłe słowa - napisali olsztyńscy policjanci w raporcie sporządzonym przed świętem 8 marca. Aby udowodnić, że z kobietami jest mniej kłopotów na drogach funkcjonariusze sprawdzili kto był sprawcą ubiegłorocznych wypadków i kolizji. Z podsumowania ubiegłego roku wynika, że panie powodują tylko 17 proc. wypadków, których sprawcami są kierowcy. Jeszcze lepiej wypadają statystyki w ubiegłym miesiącu. - W lutym policjanci olsztyńskiej drogówki na 217 spraw, odnotowali zaledwie 19, kiedy to panie łamały przepisy ruchu drogowego. W 14 przypadkach było to przekroczenie dozwolonej prędkości, trzy kobiety zostały ukarane mandatami za jazdę bez wymaganych dokumentów przy kontroli, kolejne dwie - za nieprawidłową zmianę pasa ruchu - czytamy w policyjnym raporcie. Panowie muszą przyznać - kobiety rzadko zajeżdżają drogę przed światłami, czy omijają korek pasem awaryjnym, żeby wepchnąć się na pierwszego. I pewnie dlatego powodują mniej wypadków. Ale skoro są ostrożniejsze, to dlaczego złapane panie tak pędziły? - Często się śpieszymy i to dosłownie wszędzie - mówi Agnieszka Wroniszewska, którą spotkaliśmy na parkingu przy ul. Mochnackiego. - To prawda, że kobiety jeżdżą bezpieczniej i powodują mniej wypadków. A jestem przekonany, że wynika to z braku brawury u pań. Mężczyźni szybko nabierają poczucia, że teraz są już dobrzy. Inny stereotyp obala Sławomir Orzoł, szef szkoły nauki jazdy, który twierdzi, że panie często lepiej wiedzą, co i jak się robi w aucie niż panowie. - Na wykładach kobiety wszystko zapisują, a panowie twierdzą, że wszystko wiedzą i nie muszą. Jak przychodzi co do czego okazuje się, że facet się myli – czytamy w “Gazecie Wyborczej Olsztyn”.