Policja drogowa w regionie łódzkim, po akcjach łapania kierowców bez świateł i bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, będzie teraz zatrzymywać rozmawiających przez komórki. Takie zalecenie wydał swoim podwładnym komendant wojewódzki policji w Łodzi. Jednostki powiatowe będą rozliczane z liczby mandatów wlepionych "gadającym za kółkiem". Policjanci w komendach powiatowych już wiedzą, że szczególną uwagę będą musieli zwracać na kierowców z telefonami przy uchu. Nie mają innego wyjścia, bo będą musieli wykazać się w miesięcznych sprawozdaniach, składanych zwierzchnikom – informuje “Dziennik Łódzki”. Funkcjonariusze nie ukrywają, że do tej pory zwykle tylko upominali kierowców łamiących przepisy, teraz natomiast będą musiały sypnąć się mandaty. - Szykujemy się do wojny z telefonami komórkowymi w samochodach - zapowiada Jacek Kozłowski, rzecznik zduńskowolskiej policji. - Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi przyznaje, że jednym z najważniejszych zadań, na które komendant polecił zwrócić szczególną uwagę, jest karanie kierowców rozmawiających przez telefony komórkowe.
Przepis zabraniający kierowcy korzystania w aucie z telefonu "wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku" zaczął obowiązywać od 1 stycznia 1998 roku. Mandat za to wykroczenie, zgodnie z taryfikatorem, wynosi 200 zł. Kierowcy mają dwa wyjścia - w ogóle nie rozmawiać przez komórkę w swoim samochodzie podczas jazdy albo zaopatrzyć się w tzw. bluetooth lub zestaw głośnomówiący.