Tylko co trzeci kursant zdał w Bydgoszczy egzamin na prawo jazdy bez poprawki. Dlatego egzaminatorzy Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, którzy najczęściej oblewają, nie dostaną premii – czytamy w “Gazecie Wyborczej – Bydgoszcz”. W listopadzie do egzaminu w WORD podchodziło 3445 osób. Za pierwszym razem zdało tylko 1187 - zaledwie co trzeci chętny, a np. w poznańskim ośrodku udaje się to 42 procentom przyszłych kierowców. A jest w bydgoskim WORD egzaminator-rekordzista, który regularnie oblewa czterech z pięciu trafiających do niego pechowców. - Byłem na tyle zaniepokojony jego wynikami z pracy, że postanowiłem towarzyszyć mu w jeździe egzaminacyjnej. Kiedy byłem pasażerem jego "elki", kierowca zdawał egzamin pomyślnie. Gdy jest sam, zwykle kończy się to poprawką. Kursant trafia do danego egzaminatora po losowaniu. To więc nieprawdopodobne, aby do tego człowieka przez miesiące trafiali sami niedouczeni kandydaci na kierowców - mówi Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor WORD. - Sytuacja nie jest zadowalająca - dodaje jego zastępca Tadeusz Błażejewski. Dlatego szefowie ośrodka spotkali się z właścicielami szkół jazdy. - Powiedziałem jasno, że nie zależy nam, jak głosi plotka, na poprawkach, bo niby zarabiamy na kursantach, którzy wielokrotnie przystępują do egzaminu. Oświadczyłem oficjalnie, że egzaminatorzy, którzy najczęściej "oblewają", nie dostaną premii. Taka premia wynosi 500 złotych. Poznański ośrodek ruchu drogowego ma jedną z najwyższych zdawalności w kraju. Jego dyrektor Dariusz Prasek zapewnił nas jednak, że w jego firmie liczba oblanych nie wpływa na wysokość premii dla egzaminatorów. Zbigniew Nowakowski sprawdza w Bydgoszczy umiejętności kandydatów na kierowców już od 17 lat. Zdaje u niego 35 procent procent, czyli sporo, jak na bydgoski WORD. - Trzeba mieć dobry kontakt osobowy. Rozmawiać z kierowcą, jeżeli jemu to nie przeszkadza. Pożartować przed jazdą, wprowadzić miłą, ciepłą atmosferę. Ale też trafnie ocenić wiedzę i umiejętności kierowcy - zdradza swoje sposoby. - A pozbawianie premii tych z najgorszą zdawalnością to dobry sposób? - pytamy. - Tego nie będę komentował - mówi Nowakowski. Jego kolega, Damian Osiński (zdawalność 28 procent) pracuje w WORD od dwóch lat. - Rezultat egzaminu zależy od umiejętności i szczęścia egzaminatora do kursantów. Karanie ludzi brakiem premii za to, że mają pecha do tych niedouczonych, nie jest dobrym posunięciem - oburza się Osiński. Szefowie ośrodka przyznają: - Egzamin jest w części subiektywny. Trasa jest wolą egzaminatora, jak i wybór elementów, które ma zaprezentować kierowca. Są łatwiejsze i trudniejsze. Mamy na etacie psychologa dla kursantów, może rozmowa z psychologiem jest potrzebna także bardzo surowemu egzaminatorowi - zastanawiają się dyrektorzy. - Wszystko zależy od humoru - mówi Arkadiusz Jagła, właściciel szkoły jazdy "Soleil". - Jeśli ma zły dzień, egzaminator przyczepi się do złego ustawienia zagłówka. A brak premii dla tych, którzy za często zapraszają na poprawkę, to dobry pomysł? – pyta gazeta. - To głupota. Ocena egzaminu powinna być sprawiedliwa, a już na pewno nie motywowana pieniędzmi - odpowiada. - Zabieranie pieniędzy surowym egzaminatorom grozi patologią - dodaje Henryk Cichacki od 16 lat prowadzący szkołę jazdy "Arka".