Straż miejska wciąż ściga kierowców, którym nielegalnie zrobiła zdjęcia, gdy przekraczali prędkość. Warszawskie sądy w większości stają po stronie szoferów – donosi “Życie Warszawy”. Dwa fotoradary stołecznej straży miejskiej do 22 marca łapały kierowców przekraczających prędkość. Wtedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że straże miejskie nie mają do tego prawa. Fotoradary poszły w kąt, ale funkcjonariuszom pozostało w szufladach około 1000 zdjęć aut, których kierowców nie zdążyli ukarać mandatami. Teoretycznie takie zdjęcia powinny zostać zniszczone. Ale strażnicy znaleźli sposób na ściganie kierowców. – Przekazaliśmy je policji. To jedyny kompetentny organ, który mógł dalej kontynuować postępowanie – tłumaczy Marek Kulasza z biura prasowego stołecznej straży. – Rzeczywiście dostaliśmy od strażników około tysiąca zdjęć – potwierdza podkom. Paweł Piasecki, zastępca naczelnika warszawskiej drogówki. – Przyjęliśmy je w ramach tzw. pomocy prawnej. Dlaczego strażnicy zignorowali wyrok TK? – Zostało popełnione wykroczenie, a Trybunał ich nie zakwestionował. Nie można takich spraw wyrzucić do kosza – mówi Marek Kulasza. – Straż do momentu orzeczenia mogła robić zdjęcia – uważa podkom. Paweł Piasecki. Dlatego dysponując fotografiami pozyskanymi od straży, policjanci zaczęli kierować do sądów grodzkich wnioski o ukaranie kierowców, którzy np. odmówili przyjęcia mandatu. Do tej pory do śródmiejskiego sądu trafiło ok. 40 spraw, na Pragę-Południe ok. 80, a na Pragę-Północ kilkadziesiąt. Tylko sąd z Pragi-Południe zdecydował się na ukaranie kierowców grzywnami. Pozostałe sądy przyjęły inne orzecznictwo. Sąd ze Śródmieścia pięć pierwszych spraw umorzył, a następnych w ogóle nie przyjął. Sędziowie na Pradze-Północ sprawy po prostu umarzają. Powód jest jeden: dowody popełnienia wykroczenia, czyli zdjęcia z fotoradarów, zostały pozyskane w sposób nielegalny i dlatego nie mogą być użyte w sprawie. Policja nie odwoływała się od tych orzeczeń. Ale to nie koniec wędrówki zdjęć – te, których drogówka nie zdążyła “obrobić” (ok. 300), odesłała ponownie straży – w lipcu nowelizacja kodeksu drogowego zezwoliła strażnikom na używanie fotoradarów – przypomina gazeta.
Aleksandra Smyk, sędzia, przewodnicząca IV Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego dla Warszawy -Śródmieścia - Od kwietnia do lipca tego roku do naszego sądu zostało przysłanych około 40 takich spraw. Pięć przyjęłam, bo nie było jeszcze uzasadnienia do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Nie było także jeszcze żadnego wyroku w takiej sprawie. Ostatecznie zdecydowałam o skierowaniu tej piątki spraw na wokandę. Zdjęcia z fotoradarów były w nich jedynymi dowodami. Wszystkie sprawy zostały przez sędziów umorzone, bo zgodnie z orzeczeniem Trybunału dowody zostały pozyskane w sposób nielegalny. Kiedy komenda stołeczna zaczęła przysyłać następne akta, odmawiałam już wszczęcia postępowań, podając jako powód odmowy brak dowodów dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa. Policja nie odwołała się od żadnej mojej decyzji.
Kierowca przekraczający prędkość oprócz mandatu karnego otrzymuje też punkty karne. Oto taryfikator mandatów i punktów. Przekroczenie prędkości o:
od 6 do 10 km/h – do 50 zł i 1 pkt
od 11 do 20 km/h – od 50 do 100 zł i 2 pkt
do 21 do 30 km/h – od 100 do 200 zł i 4 pkt
od 31 do 40 km/h – od 200 do 300 zł i 6 pkt
od 41 do 50 km/h – od 300 do 400 zł i 8 pkt
powyżej 50 km/h – od 400 do 500 zł i 10 pkt
W przypadku, gdy kierowca odmawia przyjęcia mandatu, policjant kieruje sprawę do sądu grodzkiego. Gdy samochód zostanie sfotografowany przez fotoradar, a zdjęcie jest mało wyraźne, właściciel jest obowiązany ujawnić, kto korzystał z auta.