Przegląd prasy

Motocrossowcy sieją popłoch

4 listopada 2006

Motocrossowcy sieją popłoch na szlakach turystycznych wokół Krakowa. Są agresywni i niebezpieczni, mają już na swoim koncie ofiarę śmiertelną: w minionym tygodniu niedaleko Myślenic pod kołami motocykla zginął turysta. To niejedyny przypadek. Kilkanaście miesięcy temu dwaj motocykliści przejechali w okolicach Trzebuni młodą dziewczynę. Leśnicy mówią wprost, ze ściganie dzikich motocrossowców przypomina walkę z wiatrakami. - Zaledwie w kilku przypadkach udało się złapać sprawców na gorącym uczynku. Większość salwuje się ucieczką, a my nie mamy sprzętu, by ich doścignąć. Nie wolno nam też stosować kolczatek czy zapór, by ich zatrzymać - twierdzi Mariusz Bartosiewicz, zastępca nadleśniczego w Myślenicach. Strażnicy z Gorczańskiego Parku Narodowego skarżą się, że w konfrontacji z właścicielami motocykli terenowych są bezradni. Skąd ta bezradność? Janusz Tomasiewicz - dyrektor Gorczańskiego Parku Narodowego: Instrumenty prawne oczywiście mamy. Wjazd takich pojazdów na teren lasów państwowych, nie mówiąc o parkach narodowych, jest zabroniony. Gorzej, gdy z motocyklistami trzeba stanąć oko w oko. Per pedes nie zdziałamy nic. Poza tym ich są pojazdy nierejestrowane. Nawet zdjęcia mają małą wartość dowodową, bo motocykle jeżdżą bez tablic. Na szczęście jest tak, że obecność strażników często wystarcza. Tam gdzie regularnie pojawiają się patrole, crossowców nie ma.

Słowa kluczowe motocykliści wypadki drogowe