Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wzięli udział w nietypowym rajdzie. W ramach akcji "Droga wolna! Od absurdów" ścigali się z Warszawy do Łodzi. Mieli za zadanie jak najszybciej pokonać ten odcinek, ale musieli jechać zgodnie z przepisami. Karą za każdą niesubordynację były dodatkowe minuty. Oto ciekawe fragmenty relacji z drogi: Podróż do Janek zajęła nam ponad godzinę. Instruktor z łódzkiej autoszkoły WOTA, który pilnował przestrzegania przepisów, nie miał zbyt wiele pracy. Nasz samochód wyścigowy spowodował spore zamieszanie na trasie. Ponieważ jechaliśmy zgodnie z przepisami, utworzył się za nami gigantyczny korek. Niektórzy kierowcy trąbili na nas i pokazywali jakieś niezrozumiałe gesty. Dziwne, to przecież my jechaliśmy zgodnie z prawem, a oni je łamali. Do Manufaktury, która byłam organizatorem akcji, dojechaliśmy po trzech godzinach. Mielibyśmy najlepszy czas, ale niestety instruktor doliczył nam 10 karnych minut i spadliśmy na trzecie miejsce.
Wyścig był częścią akcji "Droga wolna! Od absurdów". Od lutego drogi krajowe są sprawdzane przez urzędników. W Łódzkiem znaleziono tych absurdów niewiele. - Najwięcej zmian wprowadziliśmy w województwie wielkopolskim, a najmniej w opolskim - mówi Artur Mrugasiewicz z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Urzędnicy chcą zmian w 324 miejscach. Wszystkie propozycje musi zaopiniować policja. Do końca maja zlikwidowano już 63 znaki ograniczenia prędkości. W 116 miejscach zwiększono dopuszczalną prędkość, a w 104 zmieniono granice obszaru zabudowanego. Swoje uwagi co do niedorzecznych znaków i przepisów kierowcy mogą zgłaszać na stronie internetowej www.drogawolna.pl. Najciekawsze absurdy udokumentowane na zdjęciach zostaną nagrodzone, a - co najważniejsze - zostaną usunięte.