5-letni Jakub zginął w wypadku quada. Do tragedii doszło we wsi Opaka w powiecie lubaczowskim. 27-letni Maciej Ż. jeździł quadem po swoim podwórku. Na siedzisku przed sobą posadził swojego 5-letniego syna, Jakuba. W pewnej chwili ojciec, cofając, gwałtownie przyspieszył i wjechał tyłem w płot. Quad przejechał uginające się pod jego ciężarem ogrodzenie, przekoziołkował i spadł na ziemię kołami do góry. - Ojciec zdążył odskoczyć, a jego syn został przygnieciony - relacjonuje Andrzej Farion z policji w Lubaczowie. 5-latek trafił do szpitala w Rzeszowie, był ciężko ranny. Mimo wysiłków lekarzy Jakub zmarł. Ojciec chłopca był trzeźwy. Prokuratura Rejonowa w Lubaczowie już wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca. - Nie wykluczamy, że taki zarzut zagrożony karą do 3 lat więzienia postawimy ojcu. Najwięcej zależy od badań technicznych pojazdu, które zlecimy biegłemu. Chcemy wiedzieć, czy do wypadku doszło z powodu niewłaściwej techniki jazdy quadem, czy może z powodu jakieś awarii pojazdu. Wyniki takich badań powinniśmy poznać w ciągu miesiąca - mówi "Gazecie" Maria Potoczna, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lubaczowie. Wiadomo również, że quad nie był w Polsce zarejestrowany. - Dwa tygodnie temu pojazd został sprowadzony do naszego kraju z Wielkiej Brytanii. Ojciec zmarłego chłopca kupił go od jednego z członków swojej rodziny.