Dziennik “METRO” analizuje problemy pieszych uczestników ruchu drogowego. Analizuje podkreślając, że urzędnicy “zaczynają dostrzegać ich problemy”. Stwierdza nawet odważnie: “Polska to nie jest kraj dla pieszych”. To stwierdzenie uzasadnia: co piąty pieszy z Unii ginie na naszych drogach. Ryzyko wypadku w tej grupie jest w Polsce blisko trzy razy wyższe niż w Niemczech, Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Tam ginie ok. 400 pieszych rocznie, u nas ponad 1100. Dodatkowo ponad 8 tys. zostaje rannych. Najgorzej jest w dużych miastach. Sprawcami wypadków z udziałem pieszych są kierowcy zarówno samochodów, jak i coraz częściej motocykliści i rowerzyści. Nierzadko do kolizji dochodzi na pasach, choć eksperci zajmujący się bezpieczeństwem ruchu drogowego lubią powtarzać, że niemało winy jest też w samych pieszych. Czy coś ulega zmianie: Otóż - mimo iż nie ma tuta prężnych grup aktywistów i oficerów na wzór rowerowych w urzędach - miasta zaczynają doceniać problem. Pierwszym był Wrocław - od 20 lutego tam działa oficer pieszy. Do niego zwracają się piesi z prośbami o pomoc, skargami. Jakie one są? Np. zbyt krótkie światło zielone; samochody notorycznie parkujące na chodnikach; wnioski o dodatkowe zebry; brak chodników na nowych osiedlach - wymienia Tomasz Stefanicki, oficer pieszy we wrocławskim magistracie. Kolejnym miastem, które doceniło problemy tej najsłabszej grupy uczestników ruchu drogowego jest Lublin. Tam oddelegowano urzędnika do pomocy pieszym. To Aleksander Wiącek lubelski oficer pieszy. W Lublinie rozpoczęło wdrażanie nowych standardów projektowania krawężników przy przejściach. Dziennik odnotowuje też pierwsze sygnały świadczące o zrozumieniu pieszego w Warszawie. - Na bieżąco podglądamy miasta, które już wyszły z podobnymi inicjatywami, będziemy czerpać od nich wzorce, być może wypracujemy własne rozwiązania. O podobnych inicjatywach myślą też urzędnicy z Krakowa, Szczecina, Poznania czy Łodzi. - Każdy z nas jest po pierwsze pieszym, a dopiero w dalszej kolejności rowerzystą i kierowcą. Do tego mamy mnóstwo turystów, którzy są pieszymi. Stwierdziliśmy, że trzeba bardziej wsłuchiwać się w ich potrzeby - mówi Zbigniew Krzysztyniak z biura prasowego krakowskiego ratusza. Sprawami pieszych prawdopodobnie zajmie się tam oficer rowerowy, co według urzędników nie grozi konfliktem interesów.