We Wrocławiu były kiedyś podwójne przystanki, ale wszystkie zostały zlikwidowane. Motorniczy twierdzili, że przesiadanie się w pośpiechu było niebezpieczne dla pasażerów. W zamieszaniu zdarzało się, że ktoś został przytrzaśnięty drzwiami. Rozwiązanie to od lat bez przeszkód funkcjonuje jednak w innych miastach, w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. Dwa tramwaje zatrzymują się jednocześnie na jednym przystanku i otwierają drzwi. Motorniczy czekają, aż pasażerowie się przesiądą. We Wrocławiu nawet jeśli dwa tramwaje w tym samym momencie podjadą na przystanek, to tylko pierwszy z nich otwiera drzwi. Pasażerowie drugiego nie mogą wysiąść. A często zdarza się, że zależy im na tym, aby przesiąść się do tramwaju stojącego przed nimi. Dlaczego więc MPK ignoruje teraz ten słupek? Redakcja “Gazety” zapytała o to jednego z motorniczych. - Ten przystanek nie spełnia norm. Wysypany jest żwirem, ludzie wysiadaliby więc w błoto - tłumaczy motorniczy. - Poza tym nikt nas oficjalnie nie powiadomił, że to podwójny przystanek. Dostaliśmy polecenie, że tylko stary przegubowy tramwaj, stojąc jako drugi, może tam wypuszczać pasażerów, bo jest krótszy.