W opolu dwaj panowie wymyślili Linie Poetyckie. Na czym polega to działanie: żeby poezja była wszędzie, a po drugie na tym, żeby ludzie nie pisali do szuflady. I tak kiedy obaj twórcy inicjatywy, jeszcze jako ochroniarze, jeździli do pracy autobusami, zaczęli rozmawiać o hałasie, który tam panuje. - Nie da się skupić nad niczym dłużej niż 10 minut, więc czytanie książki czy gazety raczej odpada. A z drugiej strony na czymś fajnie by było wzrok zatrzymać - mówi Jacek Struś. A w autobusach wiszą, niestety, tylko regulaminy, cennik biletów, ewentualnie jakieś reklamy. Czyli człowiek jedzie do pracy i gapi się bezmyślnie w szybę. Co innego, jak na oparciu siedzenia przed nim albo na szybie jest przyklejony wiersz. Najlepiej taki jak napisany przez człowieka takiego jak i sam pasażer. - W tym roku swoje wiersze przysłali nam ludzie od 13. do 78. roku życia, z różnych miejscowości, wykonujących różne zawody. Te wiersze to prawdziwy przekrój społeczny, więc szansa na to, że ktoś kto jeździ autobusem trafi na coś, co mu się spodoba albo da do myślenia, jest spora - mówi Walery Sikora. Na początku Linie Poetyckie zaistniały tylko w Kędzierzynie-Koźlu, skąd są obaj panowie. W tym roku pilotażowo wiersze wylądują też w miejskich autobusach w Brzegu, Nysie i Opolu. Struś i Sikora nie założyli żadnego stowarzyszenia, nie ogłaszali się w prasie, ogłoszenie o swoim pomyśle zamieścili tylko na dwóch portalach internetowych, a i tak 183 autorów nadesłało im swoje wiersze. Wcześniej działali na zasadzie marketingu szeptanego i chociaż niewielu ludzi ich znało, na dwie poprzednie edycje imprezy potrafili zaprosić po kilkudziesięciu poetów. Różnych. Nie ma wśród nich zwykle nazwisk z podręczników do języka polskiego, są za to mieszkańcy różnych opolskich miejscowości, emigranci, uczniowie, emeryci, pracownicy fizyczni i umysłowi. Każdy o innej wrażliwości, guście i stylu. Sikora i Struś drukują ich wiersze na naklejkach i umieszczają w autobusach. Tło jest czasami przezroczyste i wtedy wiersze lądują na szybach, a czasami białe i wtedy poezja jest przyklejana do oparć w autobusach.
W Radomiu wracający z pracy autobusami dostawali na przystankach autobusowych od wolontariuszy z Centrum Młodzieży Arka ulotki z wierszami. Część radomian podchodziła do tego pomysłu z widoczną rezerwą, obawiając się, że to kolejna akcja promocyjna któregoś z banków. Innym pomysł przypadł do gustu, treść ulotek czytali czekając na autobus.