Polacy z zakorkowanych miast zostawiają samochody w garażach i przesiadają się na skutery. W zeszłym roku kupili 91 tys. tych pojazdów, czyli tylko 2,5 razy mniej niż nowych aut. Jeśli ten proces się nie zatrzyma, ulice naszych dużych miast niedługo będą przypominać Rzym albo Paryż - twierdzi “Dziennik”. - W dużych miastach panuje moda na skutery. Ludzie jeżdżą nimi do pracy i do szkoły, bo to doskonały sposób na gigantyczne korki - mówi Karol Hyz, instruktor nauki jazdy z jednego z warszawskich ośrodków szkolenia motocyklistów. Francuzi i Włosi zalety tych pojazdów dostrzegli już w latach 60. Do dziś w Paryżu i Rzymie są to najpopularniejsze środki lokomocji. "Na początku chciało mi się śmiać, kiedy widziałem gościa w garniturze i pod krawatem na skuterze. Ale szybko przekonałem się, że to najlepszy sposób na podróżowanie po mieście. Za kilka miesięcy wracam do Polski. W moim garażu na pewno znajdzie się dla niego miejsce" - opowiada Cezary Jaruga, łodzianin, który od 10 lat mieszka w stolicy Francji. W latach 90. pokazać się na czymś takim w mieście po prostu nie wypadało. Motorynki i motorowery poszły na złom. Teraz jednoślady świętują powrót, oczywiście odmienione. "Sprzedaliśmy w zeszłym roku cztery razy więcej skuterów niż rok wcześniej" - mówi Bogdan Brzuszek, wiceprezes reaktywowanej dwa lata temu fabryki Romet, która - jak przyznaje Brzuszek - właśnie dzięki modzie na skutery ma szanse na ponowny rozkwit.