Policja korzysta z nagrań z kamer, zainstalowanych wewnątrz samochodów egzaminacyjnych dla kandydatów na kierowców. Funkcjonariusze z komend wojewódzkich w Białymstoku i Krakowie nawiązali nawet stałą współpracę z ośrodkami egzaminacyjnymi ruchu drogowego. Policjanci w naszym regionie – donosi “Dziennik Zachodni” również mieli okazję korzystać z tych materiałów, lecz żadnym formalnym porozumieniem zainteresowani nie są. Od dwóch lat przebieg praktycznego egzaminu na prawo jazdy musi być rejestrowany, w użyciu mogą być nawet 4 kamery. Jedna skierowana jest przed pojazd, druga "patrzy" do tyłu, dwie rejestrują to, co dzieje się wewnątrz. Ponieważ kamery są stale włączone, w ich obiektyw trafiają też inne samochody na drodze, których kierowcy łamią przepisy. Takie nagranie może być więc pomocne w ściganiu przestępców - wyjaśnia Grzegorz Nowak, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Częstochowie. Do tej pory tylko raz częstochowska policja zwróciła się do WORD o udostępnienie nagrania. Było to w ubiegłym roku, kiedy bezpośrednio przed samochodem egzaminacyjnym pieszy został potrącony na przejściu przez jezdnię. Zmarł wskutek obrażeń. Zapis kamery skierowanej do przodu wyraźnie pokazał, jak doszło do tego tragicznego zdarzenia. - Jeżeli policja prosi o wgląd do nagrań, nie mamy powodu odmawiać. Lecz nie wyobrażam sobie, żeby ktoś u nas siedział tylko po to, żeby przeglądać zapisy z kamer i wyłapywać drogowych piratów - konkluduje Nowak. Podobną opinię wyrażają policjanci, już i tak ogromnie obciążeni obowiązkami. Dlatego nikt nie podnosi potrzeby sformalizowania współpracy WORD z drogówką, która i tak jest bliska. Ośrodek ostatnio wypożyczył policji nowoczesny fotoradar z wideorejestratorem, zakupiony do potrzeb szkoleń z bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Warto pamiętać, że każdy obywatel ma obowiązek zareagować, kiedy jest świadkiem popełnienia przestępstwa lub szczególnie rażącego łamania prawa. Dlatego jeśli egzaminator widzi pirata drogowego, jadącego z wyjątkowym lekceważeniem innych, powinien wezwać policję. Nagranie z kamery w samochodzie egzaminacyjnym będzie wówczas koronnym argumentem - twierdzi nadkomisarz Stanisława Gruszczyńska, rzecznik prasowy częstochowskiej komendy policji.