(265-6)
18-latka spod Sierpca złapał na gorącym uczynku egzaminator z płockiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego - opisuje “Metro”. - Chłopak do nauki ma stosunek niechętny, wcześniej już czterokrotnie oblał teorię - mówi Anna Lewandowska z płockiej komendy. Za piątym razem postawił na wspomaganie. - W Warszawie nawiązał kontakt z mężczyzną, o którym mówi tylko, że jest w wieku 40-45 lat. Ten człowiek zadeklarował, że pomoże zdać te nieszczęsne testy, obiecywał 100-procentową skuteczność - dodaje Andrzej Gawlik z sekcji dochodzeniowo-śledczej komendy. - W dniu egzaminu, w towarzystwie jakiejś kobiety spotkał się z 18-latkiem niedaleko WORD w Płocku. W samochodzie ta dwójka "uzbroiła" chłopaka jak szpiega wywiadu: dostał zegarek z kamerą, słuchawki bezprzewodowe, nadajnik. Kamerą w zegarku filmował monitor z pytaniami, obraz przesyłał drogą radiową do wspólników, a ci podpowiadali mu, wykorzystując mikroskopijną słuchawkę przytwierdzoną do ucha. 18-latek skończył przed czasem. Egzaminator sprawdził, wszystkie odpowiedzi były prawidłowe. - Ale instruktor coś podejrzewał, złapał chłopaka za rękę, na której był zegarek, i zapytał: "A co to jest?!" - relacjonuje Andrzej Gawilk. - A spod rękawa wysunęły się druciki. WORD zawiadomił policję. 18-latek trafił do komendy, opowiedział, że cała sprawa miała kosztować go półtora tysiąca złotych. Zapłacić miał po egzaminie. Na razie ze swej pomysłowości będzie musiał tłumaczyć się przed sądem. Grozi mu kara trzech lat więzienia.