– Potrzebujemy psychologa, a nie ciągłych kontroli – mówią przewoźnicy. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego poskarżyli się w listach otwartych do ministra transportu Jerzego Polaczka – donosi “Życie Warszawy”. I dalej czytamy: – Po wakacyjnych wypadkach autokarów do przedsiębiorstw zostały wysłane kontrole. Nasi pracownicy są narażeni na dodatkowy stres – mówi Bolesław Milewski, przewodniczący OZPTD. – Potem w mediach podano informacje o nieprawidłowościach, które nie miały związku z tymi wydarzeniami, padały określenia “terroryści drogowi”. Nikt nie myśli, co przeżywa przedsiębiorca, gdy rujnuje się jego reputację i dorobek. A tu raczej przydałaby się nam pomoc, także psychologiczna. Nie pozwolimy się tak opluwać. Kierowcy podmiejskich autobusów, z którymi rozmawialiśmy, pomysły OZPTD kwitują lekkim uśmieszkiem. – Ciekawe, jak miałoby to wyglądać. Psycholog w mundurze inspektora sprawdzałby dokumenty? – mówi Arek jeżdżący na linii Warszawa – Otwock. – Skutek byłby taki, że kontrola trwałaby jeszcze dłużej. On też jest bardzo często kontrolowany przez ITD. Ponieważ wyniki często wypadają źle (zwykle ze względu na stan techniczny pojazdów), kierowcy radzą sobie inaczej – ostrzegają się o patrolach i nie podjeżdżają na przystanki, na których czekają inspektorzy. Sami związkowcy nie wiedzą zaś, jak taka pomoc psychologiczna miałaby wyglądać. – Ten list to po prostu wyraz frustracji naszego środowiska – wyjaśnia Milewski. – Napisaliśmy go, aby zwrócić uwagę ministra, to nie są konkretne propozycje – mówi. Przedsiębiorcy skarżą się nawet na to, że inspektorzy sprawdzają autokary na prośbę pasażerów. Co na ten pomysł minister Jerzy Polaczek? W przesłanym do transportowców oświadczeniu stwierdził, że jest gotowy do rozmów, ale kontrole będą. – Ich celem jest czuwanie nad bezpieczeństwem przewozów, eliminowanie nieprawidłowości – uważa minister. Przedsiębiorcy twierdzą, że nie da się nie przekraczać czasu pracy kierowców, bo w Polsce drogi nie pozwalają na sprawną jazdę, brak jest parkingów, a zleceniodawcy naciskają na szybkość transportu. – GITD nie pomaga rozwiązywać problemów branży, a tylko mnoży kontrole – mówi Bolesław Milewski. – Działamy według przepisów obwiązujących w całej Unii Europejskiej – odpowiada Paweł Usidus, główny inspektor transportu drogowego. – Nie może być wyjątków.