Tylko w Warszawie ubędzie 40 fotoradarów straży miejskiej. A może ktoś je przejmie? W Londynie stoi 350 fotoradarów i 300 urządzeń fotografujących przejeżdżających na czerwonym świetle. Równie wiele fotoradarów znajdujemy w Berlinie, czy Paryżu
(529-38 fot. jola michasiewicz)
Na łamach “Wyborczej pl Warszawa” opublikowany został znaczący komentarz – cyt. “do fotoradarów przylgnęła łatka maszynek do zarabiania pieniędzy. Niesłusznie. Likwidując je, przybliżymy się w standardach bezpieczeństwa do Wschodu, gdzie kierowca na drodze to panisko, a pieszy nic nie znaczy.” Przypomnijmy latem, gdy parlamentarzyści odbierali strażnikom możliwość kontrolowania prędkości jazdy ton Medów był diametralnie inny. Wiele emocji wzbudzały lokalizacje fotoradarów. Dzisiaj dziennikarze mówią o bezpieczeństwie z fotoradarami, zwłaszcza o narażeniu bezpieczeństwa pieszych. W przywołanym artykule czytamy następujący komentarz: “Ochoczo odbierając straży miejskiej możliwość kontroli prędkości, parlamentarzyści pokazali, że tak naprawdę nie zależy im na bezpieczeństwie na drogach. W ustawie nie sprecyzowali, co będzie dalej z fotoradarami. Widać, że zamiast standardów zachodnich wolą te ze Wschodu, gdzie to kierowcy rządzą na ulicach, a pieszy ma nikłe prawa. Tak samo parlamentarzyści zachowali się, odrzucając niedawno pomysł wprowadzenia pierwszeństwa dla pieszych na przejściach. Większość nie chciała tej zmiany, mimo że eksperci podkreślali, iż co piąty zabity pieszy w Unii Europejskiej ginie w Polsce. Zaznaczali, że pierwszeństwo pieszych na zebrze zmusiłoby kierowców do bezpieczniejszej i wolniejszej jazdy. Niestety, pieszy nadal będzie musiał uciekać z jezdni przed samochodami albo długo czekać przed przejściem, aż sznur pędzących aut się skończy”. Czyżby dziecko zostało wylane z kąpielą?