W Warszawie drogowcy zapowiadają zamknięcie na kilka dni ronda “Radosława“ (dawne rondo Babka). W tym czasie wymienią nawierzchnię i przemalują skrzyżowanie tak, żeby zamienić je w “turbinę“. Skrzyżowanie ma zostać przemalowane tak, żeby tzw. potoki ruchu nie przecinały się. Do jezdni przykręcą krawężniki, żeby uniemożliwić niedozwolone zmiany pasów. Dzisiaj rondo “Radosława” to postrach kierowców. Jak komentuje “Życie Warszawy”: pasy ruchu są tak wymalowane, że mają “wyprowadzać“ ruch poza skrzyżowanie - pierwszeństwo ma nadjeżdżający z lewej strony - tak mówią znaki na jezdni. Do licznych stłuczek dochodzi, kiedy ktoś próbuje opuścić rondo ze skrajnego lewego pasa, ale już na najbliższym zjeździe. Teoretycznie ma wtedy pierwszeństwo, ale jedzie wbrew znakom informacyjnym. Te każą w takiej sytuacji zająć skrajny prawy pas. - Zanim zmienimy oznakowanie poziome, musimy odnowić nawierzchnię - mówi rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich Urszula Nelken. - Dlatego na jeden weekend rondo “Radosława” zostanie całkowicie zamknięte - ostrzega. Remont odbędzie się prawdopodobnie latem.
Jak będzie wyglądało rondo “Radosława“ po remoncie? Nie będzie można z lewego pasa skręcić w prawo na dwóch najbliższych zjazdach z ronda – znajdzie się tam linia ciągła. Pas środkowy ma być tylko do jazdy na wprost. A z prawego będzie można zjechać tylko na najbliższym zjeździe. Dlatego kierowcy mają zajmować odpowiedni pas przed rondem, który poprowadzi ich jedyną możliwą drogą do danego wylotu. A jeśli ktoś źle się ustawi – ma problem, bo nie dojedzie do celu. Jak wyegzekwować takie zasady wśród warszawskich kierowców? – Pasy ruchu na rondzie “Radosława” zostaną oddzielone plastikowymi separatorami, czyli niskimi krawężnikami przykręcanymi do jezdni – ujawnia Urszula Nelken. Wcześniej ratusz niechętnie zgadzał się na montaż w stolicy separatorów znanych z innych miast, np. Wrocławia. Powód – bariery stanowiłyby przeszkodę dla pługów i solarek. – Separatorów potrzeba na długich prostych odcinkach buspasów, gdzie dałyby duży efekt. Ale tam nikt ich montować nie chce – dziwi się Wojciech Szymalski z Zielonego Mazowsza. – Na rondzie “Radosława” jest większe prawdopodobieństwo, że ktoś krawężnika nie zauważy. Mimo wszystko tutaj się go montuje. To brak logiki – ocenia. Według inspektora Wojciecha Pasiecznego ze stołecznej drogówki, rondo “Radosława“ jest dziś kiepsko oznakowane. Najbardziej “głupieją“ kierowcy, którzy są tu pierwszy raz.