Forma samozatrudnienia była popularna w firmach transportowych. Nowe zasady jej stosowania spowodowały wzrost kosztów działalności – komentuje “Gazeta Prawna”. Po niespełna trzech miesiącach od wejścia nowych przepisów dotyczących warunków samozatrudnienia przewoźnicy podsumowują wpływ tych zmian na ich działalność. Z jednej strony polepszyła się sytuacja kierowców, a z drugiej strony wzrosły koszty działalności gospodarczej, co może mieć przełożenie na stawki frachtowe. 60 proc. stawki frachtowej stanowią koszty utrzymania kierowcy i koszty paliwa. Forma samozatrudnienia dawała wiele swobody i możliwości zarówno dla pracodawcy, jak i jego pracowników. Była popularną formą umowy o pracę, zwłaszcza dla kierowców w firmach transportowych. Przede wszys-tkim ograniczała koszty podatkowe i płatności ZUS. Jednakże od 1 stycznia tego roku tylko nieliczni mogą korzystać z tej formy. Samozatrudnienie pod-ważono z powodu braku spełnienia trzech przesłanek: samodzielności, odpowiedzialności wobec osób trzecich, nałożenia na kierowcę ryzyka gospodarczego. Pracodawcy i kierowcy, zdezorientowani brakiem informacji i wykładni prawa w odpowiednim czasie, woleli zrezygnować z tej formy zatrudniania na rzecz umów o pracę. “Część firm transportowych rezygnuje z zatrudniania kierowców na podstawie tak popularnego do niedawna samozatrudnienie” – mówi Alicja Siatkowska, kierownik działu spedycji drogowej C. Hartwig Gdynia. Mimo że pierwsze interpretacje wydane przez urzędy skarbowe są generalnie korzystne dla przewoźników, to całe zamieszanie wokół tego tematu spowodowało niechęć do tego rodzaju współpracy z kierowcami. Transportowcy niechętnie mówią o tym problemie, boją się reakcji ich kierowców, o których ostatnio bardzo trudno, a także reakcji klientów na wzrost kosztów. Uważają również, że tego typu działania utrudniają polskim firmom transportowym konkurowanie z przedsiębiorstwami ze starej Unii. Niewątpliwie wpłynie to na koszty, nie tylko z powodu większego obciążenia fiskalnego przedsiębiorcy z tytułu umów o pracę, ale również organizacji firmy. W konsekwencji będą musiały wzrosnąć ceny usług transportowych. “Zdejmuje to z kierowców obowiązek samodzielnego rozliczania z ZUS-em czy urzędem skarbowym, a także gwarantuje prawo do urlopów wypoczynkowych. Z drugiej strony powoduje niestety wzrost cen usług, gdyż przewoźnicy muszą w jakiś sposób zrekompensować sobie dodatkowe koszty. Póki co wzrost ten nie był odczuwalny przez naszych klientów. Obawiam się jednak, że w dłuższym okresie rosnące koszty wynagrodzeń kierowców, a także wzrost cen paliw spowodują bardziej znaczący wzrost cen usług” – wyjaśnia Alicja Siatkowska.
“Gazeta Prawna”: Jedynym praktycznym sposobem na uniknięcie negatywnych skutków nowelizacji przepisów podatkowych jest stworzenie sytuacji, gdy zatrudniona osoba nie spełnia przynajmniej jednej z trzech przesłanek wykluczających samozatrudnienie (tak interpretują niektóre urzędy skarbowe, jednakże, aby mieć pewność, lepiej jest wystąpić do swojego US o interpretację). Można tak sformułować zawartą umowę, aby wykluczyć przynajmniej jedną z nich. Prawnicy przestrzegają jednak, że trzeba pamiętać o tym, iż w przypadku ewentualnej kontroli badana będzie nie tylko sama umowa, ale również stan faktyczny, np. przesłuchiwany może być sam kierowca. W umowach zawieranych z kierowcami należy obciążyć ich odpowiedzialnością za przewożony towar wobec klientów przewoźnika, a także za powierzony pojazd (a przynajmniej wprowadzić prawo regresu wobec kierowcy w przypadku zapłaty odszkodowania przez przewoźnika). Zgodnie z prawem przewozowym nie ma to co prawda bezwzględnie obowiązującego skutku wobec klientów przewoźnika, jednakże stanowi pewien argument w obronie przed fiskusem. Niestety kierowcy nie chcą brać na siebie tak dużej odpowiedzialności i nie zgadzają się na podpisywanie niekorzystnych dla siebie umów. Ale nie ma się temu co dziwić. O wiele lepsze dla kierowcy jest takie sformułowanie umowy, aby to on w miarę możliwości samodzielnie decydował o sposobie wykonywania usług kierowania. Dzięki temu zostanie wykluczony element wykonywania poleceń przewoźnika przez kierowcą. Trzecia możliwość to umowne obciążenie kierowcy ryzykiem gospodarczym prowadzonej działalności przewozowej. Należałoby wówczas postanowić w umowie, że w przypadku gdy na przykład przewoźnik w danym okresie nie ma zleceń, wówczas również kierowca nie otrzyma wynagrodzenia skoro nie mógł prowadzić pojazdu.
Robert Walczak, radca prawny z Kancelarii Prawnej Myszkowski & Walczak w Poznaniu: Jeżeli w konkretnym przypadku kierowca będzie zatrudniony na zasadzie samozatrudnienia i jednocześnie fiskus uzna, że są spełnione wszystkie trzy przesłanki wykluczające samozatrudnienie, przychód uzyskiwany przez kierowcę nie będzie uznany za przychód z pozarolniczej działalności gospodarczej. Fiskus zakwalifikuje te przychody jako przychód z umowy zlecenia zawartej przez osobę nieprowadzącą działalności gospodarczej, a w skrajnych wypadkach nawet z umowy o pracę. Spowoduje to, że obowiązek odprowadzenia zaliczek na podatek dochodowy oraz składek na ubezpieczenie społeczne będzie ciążył nie na kierowcy, lecz na przewoźniku. W przypadku kontroli wydana zostanie decyzja, na podstawie której przewoźnik zostanie zobowiązany do uiszczenia zaległych zaliczek na PIT oraz składek ZUS wraz z odsetkami. Może to dotyczyć okresu od 1 stycznia 2007 r. Istotne jest też to, że w takim wypadku najczęściej kierowca będzie musiał zapłacić wyższy podatek dochodowy z uwagi na mniej korzystny sposób wyliczania kosztów uzyskania przychodu. Ponadto samozatrudnionemu odpadnie możliwość wyboru liniowego podatku oraz możliwość korzystania z ulgowego rozliczania z ZUS przez okres pierwszych dwóch lat prowadzenia działalności.