(233-3)
"Dziennik łódzki" donosi: Łódź będzie pierwszym miastem w Polsce, gdzie uda się zwalczyć plagę nocnych zawodów, w których uczestniczą młodzi kierowcy. - Jeśli nie można ich powstrzymać, dajmy im legalną alternatywę - mówi Lech Ryszewski, prezes Automobilklubu Łódzkiego. Kierowcy, którzy dotychczas bawili się do momentu, gdy nie nadjechała policja, będą ścigać się pod okiem funkcjonariuszy. Do końca lutego odbędą się jeszcze trzy imprezy. Wszystkie z udziałem publiczności. Pomysłodawcy przedstawią dokładny plan działania, ale już wiadomo, że część kosztów miałoby pokryć miasto. Co w zamian? Dotychczasowi "ulubieńcy" drogówki, sami zobowiązali się przypilnować, aby nikt w ich środowisku nie zorganizował więcej nielegalnych wyścigów. Czy projekt ma szansę powodzenia? Do porozumienia przystąpiło pięć z ośmiu kół zrzeszających kierowców. Według Automobilklubu, na razie, trzy niezdecydowane koła będą przypatrywać się wyścigom "na legalu". Ryszewski, wierzy, że sukces akcji szybko ściągnie wahających się fanów z marginesu prawa drogowego. Bo, zdaniem prezesa, nie ma innej alternatywy. Automobilklub apeluje też do policji, by ostrzej wzięła się za kierowców, stwarzających zagrożenie na ulicach miasta. - Dotychczas zawsze mogli bronić się argumentem, że nie mają gdzie próbować sił maszyn, które kochają. Teraz taka możliwość została stworzona. A lutowe zawody to dopiero początek - zapowiada Ryszewski.
Komentarze: “Dziennik” - Władze Łodzi ugięły się przed szaleńcami, którzy urządzają nielegalne wyścigi. Chcą dla nich w nocy zamykać ulice i tworzyć tam tory dla kierowców. A policja, zamiast ścigać piratów, będzie tych wyścigów pilnować.