Przegląd prasy

Syndrom Mad Maxa

24 maja 2008

Niestety, na naszych drogach aż roi się od agresji i nie wszyscy potrafią ją kontrolować – czytamy na stronach portalu INTERIA.pl. Co ciekawe, impulsywne zachowania kierowców mają nawet swoją naukową nazwę. Psycholodzy określają taką postawę mianem "syndromu mad maxa" (od pseudonimu tytułowego bohatera filmu George’a Millera). Ruch uliczny potrafi wzbudzić w cywilizowanym człowieku pierwotne instynkty - wygrywa bardziej brutalny - ten, który narzuci swoją wolę innym. Na drodze, energiczna wymiana zdań pomiędzy stojącymi obok siebie kierowcami jest, niestety, codziennym widokiem. Często dochodzi również do fizycznego tłumaczenia swoich racji. Można też przypuszczać, że gdyby noszenie broni było w Polsce dozwolone, ilość ofiar śmiertelnych na drogach wzrosłaby kilkukrotnie. Człowiek działający pod wpływem impulsu ma przecież ograniczoną poczytalność... List, jaki przysłał redakcji INTERII.pl jeden z czytelników doskonale obrazuje tego typu sytuację: Podczas przejazdu wspomnianą drogą, tak ja, jak i kierowca pojazdu jadącego za mną prowadziliśmy swoje pojazdy dość ostro, kilkakrotnie nawzajem się wyprzedzając. Dojeżdżając do krzyżówki z ograniczeniami prędkości najpierw do 70 km/h, potem 50 km/ h ( jakieś 10 km od Opatówka ) jadąc jako pierwszy zdecydowanie zwolniłem do tych prędkości wyznaczonych znakami. Jadący za mną sportowym Subaru pewien znany aktor wyprzedził mnie, zajechał mi drogę , zatrzymał swój pojazd dokładnie na środku tej krzyżówki, wysiadł z samochodu, podszedł do mojego auta. Uchyliłem do połowy okno. Aktor wsuną rękę , uderzył mnie w twarz, uszkadzjąc mi okulary, coś bardzo brzydko burknął , wrócił do swojego auta i odjechał. Byłem w szoku. Nim się pozbierałem i zebrałem myśli egzekutor własnego porządku na drodze oddalił się. Poinformowałem policję o zdarzeniu i na tym się skończyło. Nazwiska aktora nie podajemy z premedytacją, ponieważ nie udało nam się z nim skontaktować – informuje INTERIA.pl. Z relacji wynika jednak, że obaj kierowcy maja pewne problemy z syndromem "mad maxa", chociaż nic (także nieodpowiedzialna jazda) nie może usprawiedliwiać napaści fizycznej na drugiego człowieka. Aby nie drażnić "wściekłych", nie należy w jakikolwiek sposób okazywać dezaprobaty wobec ich wyczynów. Nie należy w ogóle patrzeć im w oczy - radzą i przestrzegają psychologowie. Jak więc radzić sobie ze swoimi emocjami? Jest na to tylko jedna dobra rada – trzeba ćwiczyć wyrozumiałość i w żadnym wypadki nie mylić jej z pobłażliwością - starszą siostrą pogardy.

Szwedzi i Niemcy to najbardziej kulturalni kierowcy w Europie. Na drugim biegunie znaleźli się kierowcy z południa i zachodu Europy.

Rozmowa z prezesem Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce (5.11.2003 r.):

Maciej Janiak (“Gazeta Wyborcza”): Skąd pojęcie "syndrom Mad Maxa"?
Dr Tadeusz Bratos (prezes Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce): Źródłem nazwy jest film z Melem Gibsonem "Mad Max", którego tytułowy bohater jest symbolem "wściekłego kierowcy". Postać kreowana przez Gibsona jest agresywna za kierownicą. Poprzez takie zachowanie rozładowuje nagromadzone w sobie negatywne emocje. Samochód został pokazany jako narzędzie służące wyładowywaniu agresji. Auto stało się substytutem miecza i pistoletu. W Australii i USA po premierze filmu na drogach pojawili się naśladowcy bohatera. Na świecie zbadano naukowo syndrom Mad Maxa. Określono symptomy choroby "wściekłego kierowcy". Jednak w Stanach, Australii czy Szwecji dzięki rygorystycznej egzekucji prawa ten problem jest systematycznie eliminowany.
Maciej Janiak: Kto opracował wyznaczniki syndromu Mad Maxa?
Dr Tadeusz Bratos: Treści na ulotce są wnioskami z naszej praktyki zawodowej oraz światowych doniesień badawczych.
Maciej Janiak: Ile z tych wyznaczników decyduje, czy należy bądź nie uznać nas za "wściekłych kierowców"?
Dr Tadeusz Bratos: Wystarczy, że raz dziennie, ale stale wystąpi jeden z nich lub różne kilka razy w tygodniu. Wtedy jesteśmy na dobrej drodze do syndromu Mad Maxa.
Maciej Janiak: Czy ten syndrom należy uznać za poważną chorobę?
Dr Tadeusz Bratos: Jest opisany bardzo szeroko w literaturze naukowej. Jeżeli spojrzy się na skutki jego występowania, to jest to poważne zaburzenie. Nawet jeżeli tzw. Mad Max sam unika niebezpieczeństwa w trakcie brawurowej jazdy, to jego agresywne zachowanie może powodować błędy u niewinnych kierowców i prowadzić do tragicznych wypadków.
Maciej Janiak: Jak wyeliminować takie zachowanie?
Dr Tadeusz Bratos: Musimy nauczyć się kontrolować własne zachowanie, decyzje podejmować racjonalnie, a nie pod wpływem emocji.