Przegląd prasy

Szkolenie kierowców wożących biskupów

10 marca 2009

Biskupi z całej Polski zjeżdżają do Warszawy, żeby wybrać nowe władze episkopatu na najbliższe cztery lata. W tym samym czasie ich prywatni kierowcy pojadą razem do Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Tu przez cały dzień będą się uczyć wychodzenia z poślizgu i panowania nad samochodem w ekstremalnych sytuacjach. Przetestują też najnowszy model opla i spotkają się z mistrzem rajdów motocyklowych Jackiem Czachorem. Marcowy kurs będzie już ósmym z kolei szkoleniem dla kierowców wożących polskich biskupów.

Pomysł powstał w 2001 r. po tym, jak w wypadku samochodowym zginął biskup radomski Jan Chrapek. Od tamtej tragedii polscy biskupi mają zakaz samodzielnego prowadzenia aut na dłuższych trasach, a kościelne stowarzyszenie MIVA Polska organizuje kursy bezpiecznej jazdy dla ich kierowców. - Co roku uczą się czegoś innego. Teraz położymy nacisk na korzystanie z nowoczesnych elektronicznych systemów bezpieczeństwa w samochodzie i udzielanie pierwszej pomocy - mówi dyrektor MIVA Polska ks. Jerzy Kraśnicki. - Uczestnicy najpierw wysłuchają wykładu, a potem będą trenować na płycie poślizgowej. Krajowy duszpasterz kierowców ks. Marian Midura zapewnia, że szkolenia przynoszą efekty i kierowcy biskupów jeżdżą coraz bezpieczniej. Ale początki nie były łatwe. Kiedy osiem lat temu ks. Midura organizował pierwsze szkolenie, od większości kierowców usłyszał: "Ja 20 lat wożę biskupa i nigdy nic się nie stało, czego się mam uczyć?". - Ale w końcu zabrałem ich na tor i namówiłem do rozpędzenia się i zahamowania na śliskiej płycie - wspomina ks. Midura. - Po tym teście żaden nie miał wątpliwości, że powinien się podszkolić i teraz już nie muszę nikogo namawiać. Duszpasterz kierowców dodaje, że za pomysł szkoleń chwalą go sami biskupi. - Już od kilku usłyszałem podziękowania za to, że ich szoferzy zaczęli jeździć wolniej, dzięki czemu kuria wydaje mniej na mandaty - śmieje się duchowny. Jeszcze większe powody do wdzięczności ma biskup łomżyński Stanisław Stefanek, który wysokim umiejętnościom swojego kierowcy zawdzięcza życie. Niedawno auto, którym jechał biskup, wpadło w poślizg na oblodzonej drodze. Szofer opanował sytuację i uniknął zderzenia. - Biskup Stefanek powiedział mi po tym, że gdyby nie kursy, w których uczestniczył jego kierowca, skończyliby na drzewie - mówi ks. Midura. Podczas szkoleń swoich sił próbują też sami biskupi. Za najlepszego uchodzi Tadeusz Płoski, biskup polowy Wojska Polskiego.