Od 35 tys. do 120 tys. zł kosztuje podatników jedna tablica elektroniczna. Przy krakowskich ulicach ustawiono ich aż 23, aby informowały kierowców o sytuacji na drogach. Zamiast tego wyświetlana jest... reklama dwutygodnika miejskiego – donosi “Gazeta Krakowska”. Kierowcy nie kryją oburzenia, że z kosztownych tablic, zamiast informacji o warunkach pogodowych, korkach i utrudnieniach w ruchu, mogą dowiedzieć się o dwutygodniku “Krakow.pl” wydawanym przez Urząd Miasta. Rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu w Krakowie przyznaje, że tablice nie powinny służyć reklamie i powierzchnia ta nie zostałaby udostępniona w tym celu nikomu innemu. Urzędnicy prezydenta miasta nie widzą jednak niczego niestosownego w reklamowaniu miejskiej gazety na tablicach zakupionych za publiczne pieniądze. - Gazeta jest biuletynem informacyjnym miasta Krakowa. Dlatego korzystamy z takiego narzędzia jakim jest ZDiT, bo jest to jednostka miejska - wyjaśnia Filip Szatanik z biura prasowego. Zapewnia jednak, że jeśli pojawią się ważne informacje o ruchu drogowym, wiadomość o miejskiej gazecie zniknie. - Treści, wyświetlane na elektronicznych tablicach są sprawą ZDiT. Jestem jednak przeciwny temu, by pojawiały się tam wiadomości niezwiązane z informacjami drogowymi - podkreśla podinsp. Krzysztof Burdak, naczelnik sekcji ruchu drogowego krakowskiej komendy miejskiej. Kierowcy na widok nowego "komunikatu drogowego" reagują irytacją. - Niewiele mnie obchodzi informacja o jakiejś gazetce - przyznaje kierowca z Krakowa. - Czekam na konkrety dotyczące tego, co dzieje się na ulicach w mieście.