Andrzej W. z Olsztyna stracił prawo jazdy, bo w ciągu roku uzbierał 25 punktów karnych. - Nie wiedziałem, że mam tyle punktów, bo niektóre z nich policja wpisała do systemu z kilkumiesięcznym opóźnieniem - twierdzi. Mężczyzna szuka teraz sprawiedliwości w Samorządowym Kolegium Odwoławczym - donosi “Gazeta Olsztyńska”. - W grudniu 2006 roku poszedłem do sekcji ruchu drogowego i zapytałem, ile mam punktów. Sprawdzili w systemie i powiedzieli, że czternaście. Byłem więc spokojny. Kilka miesięcy później dowiedział się, że ma na koncie aż 25 punktów. Okazało się, że policja wprowadzała punkty do systemu z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Za jego sprawą w sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie pojawili się funkcjonariusze z wydziału kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji. “Okoliczności wynikające ze zmiany organizacji działania Sekcji Ruchu Drogowego KMP w Olsztynie spowodowały zwłokę w rejestracji w systemie przyznanych punktów w związku z naruszeniem przepisów ruchu drogowego” - to cytat z protokołu pokontrolnego. Podczas kontroli wyszło też na jaw, że wykroczenia popełnione przez Andrzeja W. były wprowadzane z opóźnieniami sięgającymi nawet pięciu miesięcy! Anna Siwek, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji, twierdzi, że policjanci, którzy byli odpowiedzialni za zaległości w systemie punktów karnych, zostali ukarani dyscyplinarnie. - Obecnie ten problem już nie istnieje. Punkty są wprowadzane na bieżąco. Komendant główny policji wydał też niedawno zarządzenie, zgodnie z którym mamy pięć dni, żeby wprowadzić punkty do systemu - tłumaczy Siwek. Andrzej W. dopiero niedawno odebrał oficjalne pismo z wydziału komunikacji olsztyńskiego ratusza, w którym urzędnicy informują go, że stracił prawo jazdy i musi przystąpić do egzaminu.