(526-40-50 fot. jola michasiewicz)
Zgodnie z obietnicą, redakcja PRAWA DROGOWEGO @ NEWS przygotowała dla swoich Czytelników fotoreportaż ze stołecznej ulicy Wiejskiej (fragment ulicy od pl. Trzech Krzyży w stronę budynku Sejmu, gdzie droga jest jednokierunkowa, ale z wyłączeniem rowerów), gdzie jako pierwsze pojawiły się obowiązujące od 8 października br. nowe znaki drogowe tzw. sierżanty rowerowe. W rozporządzeniu opisany jako znak P-27 “kierunek i tor ruchu roweru” (rozporządzenie ministrów infrastruktury i rozwoju oraz spraw wewnętrznych z 3 lipca 2015 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych - 2015.1313 oraz rozporządzenie ministra infrastruktury i rozwoju z 3 lipca 2015 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach - 2015.1314). Są to znaki poziome, namalowane na jezdni symbole roweru wraz z kierunkiem ruchu. Prawda, że przypominają wojskowe dystynkcje starszego sierżanta? Otóż, wskazują one kierunek ruchu rowerzystów. Ten znak informacyjny stosowany jest tam, gdzie ze względu na wąską jezdnię nie można zorganizować wydzielonego pasa dla rowerów. Nie przyznaje pierwszeństwa cyklistom, ma jednak zachęcać kierowców do zostawienia im wolnego miejsca przy krawędzi jezdni, a samych rowerzystów do jazdy właśnie po jezdni. Dzięki temu nie będą zakłócali ruchu pieszych na chodniku. - Kierowca powinien zachować ostrożność i spodziewać się w tym miejscu rowerzysty - wyjaśnia Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. Przepisy ułatwiają też wprowadzanie ruchu rowerów pod prąd na ulicach z prędkością do 30 km/godz.
Nowe przepisy regulują także tzw. kontraruch rowerowy, czyli praktyka dopuszczająca rowerzystów do jazdy rowerem po ulicach jednokierunkowych pod prąd. Niestety uważany za niebezpieczny dla rowerzystów. Sami rowerzyści mają wątpliwości, czy można im jechać w przeciwnym kierunku zawsze, czy tylko wtedy, kiedy pozwala na to znak drogowy – tabliczka, że zakaz wjazdu nie dotyczy rowerów. Eksperci wyjaśniają, iż nie jest to generalne przyzwolenia na jazdę ulicą jednokierunkową pod prąd, ale zezwolenie na umieszczanie pod znakami zakazu wjazdu tabliczek “nie dotyczy rowerów” i dopiero po takim oznaczeniu cyklista będzie mógł jechać w kierunku przeciwnym niż wyznaczony. Właśnie na ul. Wiejskiej to pierwsza w Warszawie sytuacja, gdy dopuszczono ruch “pod prąd” bez wyznaczania na jezdni kontrapasu. Takie rozwiązanie ma być zastosowane także na wielu innych ulicach m.in. na Nowogrodzkiej, Poznańskiej, Hożej, Widok, Podwale i Zakroczymskiej - jak informował Mikołaj Pieńkos z zespołu rowerowego Zarządu Dróg Miejskich.
I mały komentarz: w czasie gdy przygotowywaliśmy fotki zaobserwowaliśmy, iż kontraruch rowerowy służy tu jednie jako wolna przestrzeń wykorzystywana przez pojazdy dostawcze, taksówki. Zagadnięty o tzw. sierżanta rowerowego kierowca jednego z pojazdów dostawczych wyraził zdziwienie, a swojego stanowiska bronił, mówiąc “przecież nie ma tu namalowanej ścieżki, chyba ją domalują”. A rowerzysta? Ten pojechał środkiem ulicy. Pewnie chętniej pojechałby chodnikiem, ale tam ruch pieszych chwilowo zamknięty z powodu prac remontowych tamtejszych kamieniczek. Czyli na tym krótkim odcinku ulicy, przed nami długa droga. Zabrakło edukacji. (jm)