(Fot.: PD@N 474-42)
Szkoły nauki jazdy znalazły się na krawędzi bankructwa – powiedział na łamach dziennika “Głos Wielkopolski” Zbigniew Ogiński, prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenie Ośrodków Szkolenia Kierowców i Instruktorów w Poznaniu. I fragment statystyki - pod koniec 2013 zarejestrowanych szkół jazdy było 128, dzisiaj - 90. Podobnie w Pile - kilka miesięcy temu w w rejonie było 65 szkół jazdy. Obecnie jest już ich tylko 51 - informowała Danuta Bartosiewicz, dyrektor wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego w Pile. Zainteresowani mówią o następujących powodach takiego stanu rzeczy: po pierwsze - nowe przepisy dotyczące egzaminów na prawo jazdy. Od chwili ich wprowadzenia zdecydowanie mniej osób zdaje egzamin teoretyczny. Przyszli kierowcy są coraz bardziej świadomymi klientami. - Trudności związane ze zdawaniem egzaminu spowodowały, że chętni szukają najlepszych szkół. Kursanci sprawdzają placówki, do których zamierzają uczęszczać. Chcą uczyć się w tych najlepszych, żeby zdać "prawko" już za pierwszym razem. Pytają wśród znajomych i weryfikują ich wiarygodność w internecie. Część firm, które znikają z rynku zostaje wchłonięta przez większe i lepiej prosperujące przedsiębiorstwa. Według Ogińskiego problemy ośrodków szkolenia kierowców można także porównać do tych, które przeżywają obecnie szkoły wyższe. - Uczelnie nie mają studentów, a my nie mamy kursantów - tłumaczy Ogiński, który zwraca uwagę, iż przyszli kierowcy wolą poczekać na kolejną reformę zapowiadaną przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej. Resort planuje rozpocząć wprowadzanie zmian jesienią tego roku. Koniec możliwy jest już w 2014 roku. Zbigniew Ogiński twierdzi, że do tego czasu sytuacja się na pewno nie poprawi. - Do średniej wielkości szkoły jazdy rok temu w ciągu miesiąca zgłaszało się od 10 do 15 osób. Teraz jest ich kilka, a opłaty za biuro, plac manewrowy, czy prowadzenie firmy nie zmniejszają się - komentuje prezes Ogiński.