Światło żółte, Wyróżniamy dwa jego podgatunki: "żółte wczesne" i "żółte późne". To pierwsze jest w zasadzie równoznaczne z poleceniem: dodaj gazu! Co odważniejsi przejeżdżają skrzyżowania również na późnym żółtym. Prawdziwych kozaków nie zraża także pierwsza, można by rzec embrionalna faza czerwonego, zwłaszcza wieczorami i na nieco mniej uczęszczanych krzyżówkach. Światło czerwone ma zresztą więcej odmian. Na przykład "czerwone prawoskrętne", które z kolei dzieli się na "czerwone prawoskrętne zwykłe", czyli zielonostrzałkowe oraz "czerwone prawoskrętne domyślne" - co prawda zielonej strzałki nie ma, ale domyślnie uznajemy, że powinna być, tylko zapomnieli ją zainstalować lub była zainstalowana, lecz padła ofiarą wandali. Skoro tak, to nie ma żadnego logicznego powodu, by przy takim czerwonym nie ruszyć do skrętu w prawo... Istnieje także światło czerwone-za-długie. To właśnie ono, świecąc przez chwilę dla wszystkich kierunków, niepotrzebnie utrudnia ruch na niektórych skrzyżowaniach. Bystry kierowca na czerwonym-za-długim rozpoczyna już jazdę - wie przecież, że i tak za chwilę będzie miał zielone, a dzięki swemu sprytowi być może nadrobi kilka sekund. No właśnie, zielone... Aż by się prosiło, by - wzorem innych krajów - wprowadzić zielone pulsujące, ostrzegające o zbliżającej się zmianie świateł. Niestety, jest to ponoć niemożliwe, gdyż dodatkowo komplikowałoby funkcjonowanie i tak już bardzo skomplikowanych systemów tzw. obszarowego sterowania ruchem. Z kolei montowanie pod sygnalizatorami równie przydatnych tablic, podających - w sekundach - czas do najbliższej zmiany świateł byłoby rzekomo zbyt kosztowne. Cóż, Polska to nie Turcja, gdzie takie rozwiązanie widzieliśmy po raz pierwszy... – tak o światlach można przeczytać na stronie “Poboczem.pl”.