Kielecka policja wypowiedziała wojnę nielegalnym wyścigom samochodowym. Drogówka robi naloty na miejsca nielegalnych rajdów i wlepia mandaty uczestnikom takich spotkań. - Będziemy działać do skutku. Bo drogi publiczne nie są miejscem na takie niebezpieczne rajdy - zapowiedział Krzysztof Obarski, naczelnik wydziału ruchu drogowego KMP. W Łodzi policjantom udało się taką wojnę wygrać. - Zorientowaliśmy się, że uczestnicy wyścigów to w większości wartościowi młodzi ludzie, fani motoryzacji, którzy nie mają warunków, aby realizować swoje pasje. W 2005 roku zorganizowaliśmy taki wyścig, żeby im pokazać, że można ścigać się legalnie, a nagrodą był puchar komendanta - mówi Mirosław Micor, rzecznik łódzkiej policji. Impreza na tyle się przyjęła, że teraz odbywa się co roku. A minionej jesieni rajdowcy sami porozumieli się z Automobilklubem Łódzkim i rozpoczęli regularne organizowanie wyścigów. - Wcześniej ci, którzy ścigali się nielegalnie, byli w środowisku bohaterami. Teraz ci, którzy usiłują robić to nielegalnie, są potępiani przez innych - podkreśla Micor. W tym roku wyścigi o puchar komendanta połączono z imprezą Automobilklubu. Bawiło się na niej kilka tysięcy łodzian, a impreza przyciągnęła uwagę reporterów z "Timesa" i BBC. Stacja CNN, która kręci filmy o polskich miastach do programu o Polsce, jako wizytówkę Łodzi zamierza przedstawić właśnie legalne wyścigi na ulicach.