Przegląd prasy

Z komórką jedziesz gorzej niż z 0,8 promila - rozmowa

12 listopada 2013

32187a02a8dc47d085deb82bffd0b78f99c1112a

(Fot.: PD@N 477-7l-instruktor)

Korzystanie z urządzeń elektronicznych podczas prowadzenia samochodu to bardzo groźny czynnik coraz silniej wpływający na statystyki zdarzeń na drogach. "Nie ma żadnych naukowych badań, które potwierdzałyby, że rozmowa przez telefon z zestawem głośnomówiącym jest podczas jazdy bezpieczniejsza od rozmowy przez zwykły telefon" - mówił David Melton, dyrektor zarządzający zajmujący się ruchem drogowym w Liberty Mutual Research Institute for Safety, który dał się namówić na krótką rozmowę dla Czytelników L-instruktora

L-instruktor: w swojej prezentacji stwierdził Pan, że nauka jazdy nie zaczyna się w 17 czy 18 roku życia tylko znacznie wcześniej. Jak należy to rozumieć?
David Melton: Od najmłodszych lat jesteśmy skrupulatnymi obserwatorami zachowań rodziców, czy innych dorosłych, w których towarzystwie przebywamy. Jesteśmy świadkami różnych postaw, które kształtują nasze pojęcie o sylwetce kierowcy. To może dziwić, ale złe nawyki kierujących często pojawiają się zanim jeszcze rozumieją czym jest prawo jazdy. Widzimy jak tata, czy mama trzyma kierownicę, jak krzyczy na innych kierowców, jak denerwuje się w korku i wykonuje manewry. Widzimy też jak rozmawia przez telefon, czy korzysta z tabletu i - chcąc nie chcąc - później sami to robimy, już jako kierowcy.

L-instruktor: jak wobec tego z tym walczyć? Czy można spojrzeć na ten problem przez pryzmat systemu edukacyjnego? Którędy droga do właściwego wychowania kierowców?

David Melton: Bardzo dużo zależy od nauki w szkole, ogromna odpowiedzialność ciąży też na rodzicach. Wbrew pozorom, nauka jazdy to ważny element wychowania, o czym zdajemy się zapominać w czasach, gdy poruszanie się samochodem powoli staje się równie powszechne co posiadanie telefonu komórkowego. W niektórych krajach obowiązkiem rodzica albo prawnego opiekuna jest uczestnictwo w części kursu na prawo jazdy.

L-instruktor: Przy jednoczesnym prowadzeniu samochodu i korzystaniu z urządzeń elektronicznych rośnie ryzyko wypadku. Ale czy to tylko urządzenia są największym złem?

David Melton: Ryzyko rośnie aż 23-krotnie. Na własne życzenie kwalifikujemy się do 23 razy bardziej narażonej na wypadek grupy uczestników ruchu. Oczywiście nie tylko urządzenia są temu winne. Na uwagę kierowcy jednocześnie działa ogromnie dużo bodźców i sygnałów. Od tych najistotniejszych czyli obserwacja drogi i otoczenia w lusterkach, przez zwykłe samochodowe radio i reklamy rozstawione przy drodze po dźwięk dzwoniącego telefonu i stres, jaki odczuwa wiedząc, że dzwoni wkurzony szef. Rolą dobrego, bezpiecznego, odpowiedzialnego kierowcy jest skoncentrowanie się tylko na najważniejszych aspektach jazdy. Musi się bronić przed wszystkim, co źle działa na jego skupienie. Niestety, często sam bierze w dłoń narzędzie które bardzo skutecznie to uniemożliwia.

L-instruktor: Do kogo powinny dotrzeć wnioski z takich spotkań jak to dzisiejsze? Czy na pewno tylko do kierowców? Może też do producentów sprzętu elektronicznego?

David Melton: Każdy, kto może się choć odrobinę przyczynić do poprawy bezpieczeństwa na drogach powinien przyjrzeć się omawianym zagadnieniom. Niemałe znaczenie mają też firmy i korporacje, które wdrażają u siebie regulaminy bezpiecznej jazdy służbowymi samochodami. Na uwagę zasługują akcje demontażu zestawów głośnomówiących z flotowych aut. Menedżerowie nie dzwonią do podwładnych wiedząc, że ci akurat mogą prowadzić pojazd, to są postawy godne pochwały. Nie zawsze wszystkiemu winny jest kierowca, ale też sporo zależy od niego samego.

L-instruktor: Dlaczego więc mimo wszystko, mimo ostrzeżeń, apeli, akcji i kampanii kierowcy nadal sięgają po telefon?
David Melton: Z pewnością jest wiele powodów, ale przede wszystkim zagrożenia z tego płynące zdają się ich nie dotyczyć. To tak jak z wypadkami. Każdy myśli "jak dobrze, że to nie ja" czytając w gazecie policyjne statystyki. Ale niewielu potem, za kierownicą myśli "co zrobić, żebym nie był następny". To wszystko zdaje się omijać kierowców, a prawda jest inna, okrutna, bo to właśnie oni głównie giną w wypadkach albo zabijają innych na drodze. Ponadto potrzeba ciągłego poczucia pozostawiania w kontakcie ze światem. Iluzja potrzeby nieprzerwanego dostępu do łączności to prawdziwy problem.
L-instruktor: To wszystko brzmi jak przeszkody nie do pokonania. Jaki jest wobec tego sposób, by z tym walczyć?
David Melton: Na pewno nie bezmyślnie karać. Zawsze polecam fundamentalną zasadę, która dotyczy bardzo wielu aspektów życia: "nigdy nie wprowadzaj zakazów, jeśli nie jesteś w stanie ich egzekwować". Proszę się zastanowić ilu kierowców liczy na to, że zatrzymani przez policję jakoś się dogadają z funkcjonariuszami. Proszę pomyśleć ilu z nich się to udaje. Jeśli jednak kara jest wymierzona, to powinna być wystarczająco dotkliwa, powinna skutecznie zniechęcić do ponownego popełnienia wykroczenia. Przeszkoda nie do pokonania? Trochę tak niestety może to wyglądać. Jeśli mowa konkretnie o komórkach to, za najskuteczniejszy sposób "walki" z telefonem w aucie wypadałoby chyba uznać rzucenie go na tylne siedzenie, z równoczesnym wyciszeniem jego dzwonka.