Przegląd prasy

Za mało miejsc parkingowych na osiedlach

17 lutego 2008

Na wielu osiedlach obowiązuje znak drogowy "strefa zamieszkania". Informuje on, że tam gdzie stoi piesi mają pierwszeństwo przed pojazdami, a samochody nie mogą jeździć szybciej niż 20 km na godz. Jest jeszcze jedna poważna konsekwencja dla kierowców: w strefie zamieszkania obowiązuje zakaz parkowania w innym miejscu niż wyznaczone. I tu zaczyna się problem, bo znak mógłby się stać zmorą kierowców. Gdyby go ściśle respektować, policja i straż miejska codziennie musiałaby karać setki kierowców, parkujących gdzie popadnie. Każdy samochód stojący poza kopertą, parkingiem czy postawiony przy krawężniku łamie przepisy. A kara nie jest mała, bo prawo o ruchu drogowym przewiduje za to wykroczenie jeden punkt karny oraz 100 zł mandatu - mówi Józef Kłosek, komendant straży miejskiej w Olsztynie. Takich akcji nie jest dużo, ale strażnicy przyznają, że nie mogą ciągle przymykać oczu na łamanie przepisów, choćby ze względu na zgłoszenia od "życzliwych" sąsiadów. Bo są ludzie, którzy przepisy drogowe znają dokładnie i wiedzą, co oznacza znak "strefa zamieszkania". Dzwonią po policję lub straż, gdy ktoś zastawia osiedlowe chodniki. - Jeździmy na każde takie zgłoszenie, bo nie możemy lekceważyć telefonów od ludzi. I zakładamy blokady - wyjaśnia Grzegorz Szczęsnowicz, naczelnik straży miejskiej. W ubiegłym tygodniu strażnicy spotkali się w swojej siedzibie z administratorami olsztyńskich osiedli i wspólnot mieszkaniowych, żeby porozmawiać, jak przynajmniej częściowo rozwiązać ten problem. - Szefowie spółdzielni i wspólnot muszą znaleźć rozwiązanie - mówi Szczęsnowicz. I co wymyślili? Najłatwiej jest wymalować koperty w miejscach, gdzie mieszkańcy już teraz parkują auta. To można zrobić w kilka dni. - Inwentaryzujemy też miejsca parkingowe, które mamy na terenie spółdzielni i szukamy nowych. Już znaleźliśmy około 300. Zamierzamy zbudować nowe zatoki, a niektóre trawniki zamienić na parkingi - mówi Wiesław Barański, prezes Pojezierza. Nie jest to nowy pomysł, bo zarówno Jaroty, jak Pojezierze, dwie największe olsztyńskie spółdzielnie mieszkaniowe, już kilka lat temu kosztem trawników - m.in. na osiedlu Nagórki i przy ul. Pana Tadeusza - próbowały poprawić sytuację i zwiększyć liczbę parkingów. Ale rozwiązaniem byłoby też... usunięcie tablic "strefa zamieszkana". To, czy stoją, zależy od administratora terenu. Problem w tym, że gdyby je usunąć, a osiedlowa uliczka nie była tzw. drogą publiczną, żadne służby porządkowe - ani policja, ani tym bardziej straż miejska, nie mogłyby tu interweniować, nawet gdyby ktoś rażąco złamał przepisy ruchu drogowego. - Ale zrobimy przegląd znaków informujących o strefie i sprawdzimy, czy wszystkie są konieczne - dodaje prezes Barański. To wszystko jednak nie wystarczy, bo samochodów i tak jest kilka razy więcej niż wtedy, gdy budowano osiedla i ciągle ich przybywa. Teraz deweloperzy i spółdzielnie mieszkaniowe stawiając nowe bloki, rozwiązują problem, budując parkingi podziemne lub wielopoziomowe. - I my planujemy wykorzystać fundusze europejskie na budowę takiego parkingu przy ul. Żołnierskiej, jednak nie stanie się to wcześniej niż za dwa lata - zapowiada Barański.