Nawet trzydzieści procent zarejestrowanych w Elblągu aut w rzeczywistości już dawno zostało zezłomowanych, mimo że nadal figurują w dokumentach wydziału komunikacji - szacuje Sławoj Odya, współwłaściciel jednego z czterech elbląskich punktów demontażu samochodów. Dlaczego tak się dzieje? Bo bardziej opłaca się sprzedać wrak auta handlarzowi z szarej strefy, niż legalnemu zakładowi. Z miesiąca na miesiąc do kraju sprowadzanych jest coraz więcej używanych samochodów. Logika podpowiada, że w związku z tym coraz więcej starych aut powinno być także przyjmowana do punktów demontażu. Tak się jednak nie dzieje. Powód jest następujący: w kraju działa szara strefa złomiarska – czytamy w “Dzienniku Elbląskim”. W 2005 roku wprowadzono przepisy określające zasady złomowania pojazdów. W punktach demontażu auta są rozbierane, uzyskane elementy sortowane i kierowane do przerobu lub sprzedaży, a niebezpieczne substancje utylizowane. Jeśli auto jest niekompletne, punkt może zażądać opłaty 10 zł za każdy brakujący kilogram. Oddanie starego samochodu do punktu demontażu jest jedyną możliwością legalnego pozbycia się go i wyrejestrowania, dzięki czemu nie trzeba dłużej płacić za niego ubezpieczenia OC. - Nie przypominam sobie w Elblągu przypadku, aby właściciel złomowanego auta musiał za niego jeszcze dopłacać. To my płacimy za auta - mówi Daniel Burnos, współwłaściciel jednego z czterech działających w Elblągu punktów demontażu samochodów. Rocznie firma złomuje około 400 aut. - Tych aut powinno być dwa razy tyle - mówi. - Reszta jednak trafia do szarej strefy.