(291-5)
Autokar pełen dzieci rozbił się w Świdnicy na Dolnym Śląsku. Około godziny 10.40 na ulicy Śląskiej doszło do katastrofy w ruchu lądowym, kiedy autokar wiozący dzieci ze Szkoły Podstawowej w Bystrzycy na wycieczkę do teatru, uderzył w wiadukt. 33 osoby - troje opiekunów i trzydzieścioro dzieci zostało hospitalizowanych. Kilka jest w stanie ciężkim. Jedno dziecko zostało już odtransportowane śmigłowcem do Wałbrzycha z poważnymi urazami czaszki, inne będzie operowane w szpitalu Latawiec. "To absolutny brak wyobraźni" – powiedział “Dziennikowi” prokurator ze Świdnicy o zachowaniu kierowcy autokaru, który rozbił się na Dolnym Śląsku. Kierowca prawdopodobnie nie zauważył znaku o zakazie wjazdu dla wysokich pojazdów i roztrzaskał pojazd pełen dzieci o wiadukt. Wiadukt, w który uderzył autokar, ustawiony jest na wysokości 3,52 metra, a pojazd, którym jechały dzieci, ma 3,77 metra. "Nawet, jeżeli nie zauważył znaku, to gołym okiem widać, że autobus nie miał szans się pod nim zmieścić" - mówi Rusin. Zdaniem prokuratury, mimo że kierowca jechał z dozwoloną prędkością 50 kilometrów na godzinę, to przed wiaduktem nawet nie zwolnił. Wskazuje na to brak śladów hamowania. Prokuratura najprawdopodobniej zakwalifikuje wypadek jako nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.