Policjanci drogowi chcą usunąć stare ograniczenia prędkości do 40 km na godz. i przy każdym skrzyżowaniu z drogą podporządkowaną ustawić znak pierwszeństwa przejazdu. “Czterdziestek" stoi mnóstwo. Nie tylko w Szczecinie, ale tu rażąco rzucają się w oczy. Są one pozostałością po poprzednich przepisach, gdy w mieście można było jeździć z prędkością do 60 km na godz.” - mówi Grzegorz Sudakow, naczelnik wydziału ruchu drogowego KWP. Zdaniem policjantów wówczas ograniczenie prędkości o 20 km na godz. miało sens. 1 maja ub.r. przepisy się zmieniły. Teraz w godzinach od 5 do 23 na terenie zabudowanym obowiązuje prędkość do 50 km na godz., a w nocy można jeździć o 10 km na godz. szybciej. “ Teraz "czterdziestki" straciły sens, bo prędkość 50 km na godz. jest bezpieczna w terenie zabudowanym. Kierowcy często ignorują takie zakazy, pozostawienie ich to utrwalanie fikcji” - mówi Sudakow. “Znaki mają wówczas sens, jeśli ich wartość obiektywna mieści się w granicach akceptowalności subiektywnej kierowców. Jeśli ograniczenie prędkości będzie stało na prostej, szerokiej drodze, wartość takiego znaku będzie przez kierowców deprecjonowana” - twierdzi Tadeusz Wiesław Bratos, przewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce.
Drugim problematycznym znakiem, który z kolei policja chciałaby dostawiać na szczecińskich ulicach, jest znak informacyjny "droga z pierwszeństwem". “Na wielu skrzyżowaniach sytuacja jest taka, że kierowcy na drodze podporządkowanej mają znak "ustąp pierwszeństwa", natomiast będący na drodze głównej nie mają informacji, że mają pierwszeństwo. Będziemy naciskać na Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego, by przed skrzyżowaniami postawić te znaki choćby w pomniejszonej wersji” - tłumaczy Janusz Mila, specjalista od inżynierii ruchu w miejskiej drogówce. “Oznakowanie powinno być czytelne dla kierowcy. Jeśli tego rodzaju sygnałów nie ma, to kierowca dopuszcza własne interpretacje przepisów. Zachowanie kierowców w miejscach, gdzie nie ma precyzyjnego oznakowania, może być nieokreślone. Co niestety może skutkować i często skutkuje zagrożeniem na drodze - mówi Bratos.