Pytanie: W ostatnim numerze tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS zaprezentowaliśmy absurd tygodnia zaproponowany przez czytelnika TVN Warszawa (foto poniżej). My pytamy naszego eksperta o istotę powstawania tego typu znaków drogowych. Czy tak nieczytelny znak spełnia jakąkolwiek rolę?
(Fot.: PD@N 351-1)
Odpowiedź:Witam i pozdrawiam. W sprawie "istoty" tego znaku można wyjaśnić tylko tyle, że linie na tabliczce pod znakiem wskazują drogę z pierwszeństwem - rozgałęziającą się (linia szersza) i drogę podporządkowaną, a właściwie drogi (lub jezdnie?) podporządkowane oznaczone liniami węższymi. Więcej – z przesłanego mi foto - powiedzieć nie potrafię.
Organizator ruchu chyba zapomniał, że znaki drogowe i tabliczki do nich ustawia się, a w tej sytuacji również projektuje, nie dla siebie lecz dla kierujących. Taką tabliczkę nawet na stojąco trzeba by długo "rozczytywać" (i to z wątpliwym skutkiem), a co dopiero ma zrobić kierujący w ruchu, jadący w nieznanym sobie terenie.
W przepisach poprzedzających obecnie obowiązujące, tj. w instrukcji o znakach i sygnałach drogowych z 1960 r., w rozdziale I, znajduje się m.in. taki zapis: “Ustawione znaki powinny w sposób jednoznaczny informować jadącego o przeszkodach i niebezpieczeństwach oraz podawać ostrzeżenia, zakazy i informacje w ten sposób, aby nie budziły żadnych wątpliwości”. Być może przy opracowywaniu nowych przepisów o umieszczaniu znaków i sygnałów drogowych uznano, że taka zasada jest zrozumiała sama przez się i w rozporządzeniu z 2002 r. w prawie warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych (...) została pominięta. Pokazany tu przykład wskazuje jednak na to, że z logicznym rozumowaniem występują problemy, a więc przywrócenie przez ministra infrastruktury przytoczonej wyżej zasady może być uzasadnione.
Odpowiedzi udzielił: Zbigniew Drexler,
autor książek popularyzujących przepisy o ruchu drogowym oraz ich objaśnianie