Z Dagmarą Romanowicz, właścicielką Ośrodka Szkolenia Kierowców POLDEK w Gdańsku i Karoliną Romanowicz-Kamińską rozmawia Bożenna Chlabicz
- 29. rocznica istnienia OSK POLDEK to nie jakaś specjalna, bo „nieokrągła”, okazja do świętowania. Jednak to doskonały moment, by porozmawiać nie tylko o przeszłości, ale przede wszystkim o wyzwaniach, które stoją przed Państwem czy raczej Paniami. Po pierwsze więc, to nie przypadek, że rozmawiam z mamą i córką, przedstawicielkami już drugiego i trzeciego pokolenia zaangażowanego w prowadzenie Ośrodka. Jak Wam się razem pracuje?
Dagmara Romanowicz (DR): Początki nie były łatwe, dużo pracy z obu stron. Najważniejsze wyzwanie, to nie przenosić spraw firmowych na życie prywatne. Już od dłuższego czasu każda z nas wydeptała własną drogę, aby wspólnie móc pracować z korzyścią dla firmy i spokojem własnego sumienia. To droga, która bardzo często się zmienia, tak, jak otaczający nas świat. Tradycja łączy się z nowymi myślami i inna wizją świat. To piękne i dojrzałe zrozumienie wspólnej, ciężkiej pracy.
Karolina Romanowicz-Kamińska (KR-K): Kluczem do pracy w firmie rodzinnej jest umiejętność rozdzielenia spraw prywatnych od służbowych i emocjonalne zdystansowanie się do pewnych spraw. Jak to się osiągnie - jest dużo łatwiej. Każda z nas jest ambitna i pracowita, więc u nas kluczem było ułożenie spraw w taki sposób, żebyśmy sobie nie wchodziły w drogę. No i najważniejsze - każda z nas jest inna, więc uzupełniamy się w sprawach biznesowych i wspieramy.
- Zapewne nie należy przykładać zbytniej wagi do rodzinnych koligacji, ale w poważnych biznesach czasem bywają one obciążeniem, a czasem wielką zaletą. Trzy pokolenia i wciąż rozwijający się Ośrodek to wciąż rzadkość. W czym tkwi Wasz rodzinny i biznesowy sukces? Jak się Wam udaje łączyć życie zawodowe z rodzinnym?
DR: Rodzina i jej potrzeby są najważniejsze. Prowadzenie firmy rodzinnej to praca nad sobą, a tym samym rozwój, nauka i wsłuchiwanie się w osoby obok. Zgodna, kochająca się rodzina to sukces na dobry biznes.
KR-K: Najważniejszy jest wzajemny szacunek. Ja osobiście nauczyłam się oddzielać życie służbowe od prywatnego i w wolnym czasie robić coś innego niż tylko rozmawiać o pracy. To powoduje u mnie większy spokój i lepszą analizę sytuacji biznesowej, bo daje mi chwilę oddechu. Natomiast, oczywiście, bardzo często nie obywa się u nas bez ważnych firmowych rozważań nawet przy karpiu (ha, ha).
- Skoro o łączeniu mówimy, to zdradźcie nam jeszcze, jak pogodzić młodzieńcze porywy z doświadczeniem? Pytam, bo nie wierzę, że w konkretnych kwestiach nie macie odmiennych poglądów?
DR: Czasem mamy inne zdania, ale już coraz rzadziej. Nasza odmienność wpływa na rozwój naszego biznesu. Summa summarum końcową decyzję podejmuję osobiście. Natomiast zawsze wsłuchuję się w głosy bliskich osób. Najważniejszy jest rozwój i dobro firmy.
KR-K: Kluczem jest rozmowa. Ja mam świeższe spojrzenie na pewne sprawy, bo jestem w branży krócej, mama ma większe doświadczenie. Razem możemy stworzyć coś dobrego.
- Nie bez powodu OSK POLDEK jest zaliczany do najlepszych nie tylko w regionie, ale wręcz w kraju. Pani Dagmaro, jak się taką firmę tworzy w tak trudnej branży i jak się nią kieruje?
DR: Przede wszystkim liczy się człowiek. Uczciwość wobec pracowników, klientów i w zgodzie z własnym zasadami. Zasady to podstawa w dzisiejszym, szalonym świecie.
- Nie sposób nie zapytać o emocjonalne koszty, z jakimi wiąże się ta praca. Co jest największym stresem? Odpowiedzialność za ludzi, czyli kursantów i pracowników, finanse, organizacja?
DR: Każdy biznes jest ważny, stresujący i odpowiedzialny. Największy stres? Dla mnie odpowiedzialność za moich pracowników jest wielkim zobowiązaniem, oczekiwaniem wobec nich, ich rodzin, a nade wszystko naszych klientów. Odpowiedni dobór wszystkich kluczowych elementów daje duże możliwości.
KR-K: Przede wszystkim odpowiedzialność za pracowników. Tworzymy zgrany zespół i każdy ma się w nim czuć dobrze, a wiadomo, że im więcej osób pracuje w firmie, tym bardziej trzeba się skupić na tym, żeby każdemu poświęcić tyle samo czasu.
- Jaka jest młodzież, która do Państwa dzisiaj przychodzi, jacy są kierowcy zawodowi, którzy u Was uzyskują kwalifikacje? Jakim językiem należy z nimi rozmawiać i jak się różnią od tych sprzed 25-29 lat?
DR: Hmm… Nie zastanawiam się nad ich innością. Bardziej myślę w kategoriach, co my musimy ulepszyć, zmienić w sobie, w naszej firmie, aby być na czasie. To my kreujemy nasz wizerunek. Zapewne się powtórzę, ale uczciwość ponad wszystko, nieodpuszczanie i nasz rozwój. Nasz jako firmy, pracowników. Dzięki temu nie mamy potrzeby zastanawiać się, czy kiedyś było lepiej, gorzej. Trzeba patrzeć do przodu, nie wstecz. To my jesteśmy dla klienta i nic tego nie zmieni!
KR-K: Społeczeństwo się zmienia, jest coraz bardziej świadome swoich praw, więc tak ważne jest, aby szanować klienta i być wobec niego uczciwym. Kierowcy zawodowi są otwarci na nowe szkolenia, potrzebują czasem porady, jaki kurs warto zrobić a jaki nie, dlatego tak ważna jest wiedza pracowników, którzy z nimi pracują. Liczy się szacunek do klienta i profesjonalne podejście, u nas pewne standardy istnieją od zawsze i są po prostu udoskonalane.
- Która z Pań łatwiej się z nimi porozumiewa? Kto ich najlepiej rozumie?
DR: Każda z nas chyba w taki sam sposób. Jeśli lubi się pracę z ludźmi, to kwestie porozumienia nie stanowią problemu. Ja kocham to, co lubię!
KR-K: Każdy klient jest inny, kwestia wsłuchania się w jego potrzeby.
- Mówiąc o sukcesach, nie sposób nie wspomnieć o trudnościach. Zarówno Pani, Pani Dagmaro, jak i Pani Karolinie nie jest obojętne, jak rozwija się branża szkolenia. Jakie są największe problemy?
DR: Brak stabilizacji, małe, albo znikome zrozumienie środowiska i jego problemów ze strony Ministerstwa Infrastruktury. Skostniałe przepisy. W wielu wypadkach to, co proponuje MI, to żart. Ja lubię żarty, ale nie tego typu. Trzeba robić swoje najlepiej, jak się potrafi.
KR-K: Nadal pozostaje dla mnie zagadką, czemu jeden przepis potrafi być interpretowany w całej Polsce zupełnie inaczej, a czasami różnice pojawiają się już nawet między sąsiadującymi miastami. To naprawdę utrudnia pracę. Poza tym chciałabym, aby w tej branży było mniej złośliwości pomiędzy instruktorami, mniej dyskredytowania kogoś, bo nie uczy tak jak ja. To nie powoduje, że zyskujemy w oczach klientów, tylko że przestają nas brać na poważnie.
- Już za rok czeka Panie już okrągły jubileusz – trzydziestolecie OSK POLDEK. Czy już dziś możemy wspomnieć o planach, marzeniach, rozwoju?
DR: Rozwój to plany, ale jakie, to póki co przemilczę. Życzę wszystkim koleżankom i kolegom z branży zdrowia, stabilizacji i uśmiechu. Zacznijmy się bardziej lubić i szanować. Wszystkich pozdrawiam.
KR-K: Moja mama zawsze biegnie do przodu, więc zakładam, że ma już wiele planów. Ja jestem od robienia, więc będę czekać na zadania.
- Dziękują Paniom za rozmowę. Gratulując konsekwencji, trzymam kciuki za realizację planów na przyszłość.
fot: archiwum OSK POLDEK