Pytanie: Dzień dobry, Jestem czynnym instruktorem nauki jazdy na wszystkie kategorie od ponad 15 lat, aktualnie zajmuję się głównie szkoleniem na wysokie kategorie C i C+E. Kiedy we wrześniu 2013 roku wszedł obowiązek "oplandekowania" aut szkoleniowych na kat C i C+E nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłem, ponieważ w końcu zarówno szkolenie (i w następstwie egzamin) stały się bardziej "życiowe" i symulują prawdziwe warunki na drodze, gdzie przecież kierowca ma do dyspozycji tylko lusterka i nie ma możliwości oglądania się za siebie, lub przez tylną szybę jak na kat.B Jest trudniej jak było, ale w końcu to jednak kategorie dla zawodowców. Wszystko byłoby ok, gdyby (niestety) polskie cwaniactwo i umiejętność omijania przepisów i szukania drogi na skróty nie wzięła góry. Z dużym niepokojem obserwuję co się dzieje ostatnio tej kwestii - mianowicie część szkół jazdy i podobno niektóre wordy wyposażyły swoje auta na kat. C i CE w PRZEZROCZYSTE PLANDEKI!!! Niby nie zabronione, ale czy o to chodzi w szkoleniu kierowcy zawodowego, aby cofając np.na łuku patrzył sobie do tyłu przez przezroczystą plandekę. A co z egzaminem państwowym? Co w takim razie ma sprawdzać skoro np. jazda po łuku na kat. C+E niczym się nie różni od kat. B gdzie kandydat patrzy do tyłu. Moim zdaniem jest to ośmieszanie zarówno całego procesu szkolenia jak i egzaminowania. Proszę o zajęcie stanowiska w tej kwestii państwa redakcji z poważaniem (dane do wiadomości redakcji).
Odpowiedź:Otrzymując takie informacje budzą one dwa przeciwstawne uczucia. Z jednej strony zadowolenie, że są jeszcze ludzie, którym zależy na tym co i jak robią. Jest to przykład szanowania własnej pracy i dorobku. Rozumienia tego co górnolotnie możemy nazwać “misją instruktorską”.Bo to właśnie instruktorzy nauki jazdy są tymi, którzy w sposób realny i rzeczywisty wpływają na poziom bezpieczeństwa na polskich drogach. Nie kolejne ustawy, rozporządzenia są tym czynnikiem, lecz sposób ich realizacji. A to zależy od instruktora - czy rozumie i chce spełnić swoją misję.
Z drugiej strony list przywołał smutny obraz naszej rzeczywistości pełnej kombinatorstwa i cwaniactwa. Nie dotyczy to wyłącznie naszej sfery działania, lecz ogółu życia społecznego i gospodarczego. Wytworzyła się specyficzna atmosfera szukania “obejścia” każdego przepisu. Niestety znaczna część winy za powstały stan ponoszą nasze władze resortowe wprowadzając przepisy i uregulowania w sposób i zakres nie mający nic wspólnego z realnymi potrzebami i wymaganiami współczesnego ruchu drogowego. Mnożenie przykładów takich zapisów (z powodu braku miejsca) nie ma sensu, gdyż i tak nasze uwagi odbijają się jak przysłowiowy groch od ściany. Niestety nie realne, a wręcz kompromitujące autorów zapisy w naszych aktach prawnych powodują skutek, że środowisko zaczyna uciekać się do “wykazywania się własnej inicjatywy”. Nie zawsze idzie to w pożądanym i dobrym kierunku. Nie wolno nam zapominać, że nasz Kursant przyszedł do nas po wiedzę i umiejętności niezbędne mu w życiu. Nie wolno i nie godzi się traktować go jedynie jako uciążliwego petenta, lecz należy przekazać mu to co jest niezbędne do jego przyszłej pracy. Wspomniana w liście “przeźroczysta opończa” jest zaprzeczeniem realizacji powyższego celu. Sztuczka “szkoleniowo - egzaminacyjna” (?) może za skutkować, że absolwenta takiego kursu “zaparkuje” w późniejszym czasie na samochodzie “swego mistrza”.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich chcących widzieć sens swojej pracy. Z poważaniem Marek Górny
Odpowiedzi udzielił:
Marek Górny,
Centrum Edukacji Zawodowej CARGO sp. z oo Kierownik OSK w Krakowie (382-13 fot. osk cargo)