W wielu przypadkach hipnoza drogowa jest źródłową przyczyną kolizji i wypadków drogowych – oczywiście nie jedyną. Jak wspomniałem, ma to miejsce szczególnie na drogach o podwyższonej dopuszczalnej prędkości, drogach ekspresowych i autostradach, choć co ciekawe, nie jest to ujęte w żadnych statystykach – pisze Marek Dworzecki. Trzeba znaleźć chwilę na lekturę tego tekstu, to niezwykle ważny temat. (jm)
***
Aby lepiej zrozumieć, czym jest hipnoza drogowa, w jakich miejscach i sytuacjach może mieć przemożny wpływ na nasze zachowanie, a także jak zapobiegać jej zgubnemu wpływowi, wpierw „kilka słów” o ludzkim mózgu.
Jedną z części kory ciemieniowej, leżącej pomiędzy obiema półkulami mózgu jest tzw. przedklinek. Swym kształtem różni się on od pozostałych obszarów mózgu, stąd czasem nazywany jest quadrate lobe (kwadratowy płat). Ta stosunkowo niewielka część kory mózgowej jest jednym z najbardziej zdumiewających i nieodkrytych przez naukę regionów mózgu do tego stopnia, że - paradoksalnie - wiele badań nad funkcjonalnością przedklinka odłożono w czasie lub całkowicie ich zaniechano. Wiadomo jednak, że jest ośrodkiem o najbardziej licznych i skomplikowanych połączeniach neuronowych, który odpowiada za ważne, specyficzne funkcje. Dotychczasowe badania naukowe przeprowadzone za pomocą technik funkcjonalnego obrazowania mózgu wykazały, że przedklinek jest strukturą służącą do świadomego przetwarzania informacji. Nie ma wątpliwości, że jest odpowiedzialny za takie procesy i zdolności, jak: autorefleksję – zdolność analizy swojego myślenia i postępowania; kreatywne myślenie – fantazyjny sposób myślenia i działania oparty na silnie rozwiniętej wyobraźni; świadome śnienie (lucid dream) – sen poddany kontroli, w którym śniący jest „aktorem” poruszającym się po scenie własnego snu, decydując o swojej roli i toczących się wydarzeniach; koordynację wzrokowo-przestrzenną – umiejętność zwracania uwagi na różne szczegóły w otoczeniu, w tym rozpoznawanie informacji zawartych w przestrzeni i ukazywanych w krótkich ekspozycjach, a także zdolność ich zapamiętywania.
Mówiąc najogólniej, przedklinek jest swego rodzaju monitoringiem świata wewnętrznego i zewnętrznego. Daje zdolność postrzegania siebie samego, umożliwia samoocenę swojego myślenia i postępowania, jak również dokonuje analizy porównawczej z cechami, przymiotami i zachowaniami innych osób. Pozwala prawidłowo ocenić otaczającą rzeczywistość i znaleźć się w niej. UWAGA! Sen, świadome śnienie, hipnoza lub dysfunkcje tego ośrodka mózgu, powodują zmiany w funkcjonowaniu świadomości a nawet jej utratę, co skutkuje brakiem kontaktu z samym sobą i światem zewnętrznym.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty słusznym zdaje się być wniosek, że każdy kierowca winien posiadać świadomość zjawiska hipnozy drogowej. Mowa o zjawisku rzadko omawianym w trakcie szkoleń kandydatów na kierowców, w mediach lub w wypowiedziach funkcjonariuszy służb odpowiadających za bezpieczeństwo na drogach. W tym miejscu pozwolę sobie na pewną dygresję. Na przykład nieubłagane statystyki wypadków drogowych zwracają uwagę na bezpośrednie przyczyny ich powstawania, czasem nie wskazując na pośrednie (źródłowe) a jeżeli już, to określane są jako główne. Raport Komendy Głównej Policji Biura Ruchu Drogowego Wypadki Drogowe w Polsce w 2018 roku w tabeli Główne przyczyny wypadków na autostradach wymienia: niedostosowanie prędkości, niezachowanie odległości pomiędzy pojazdami, zmęczenie i zaśnięcie, nieprawidłowa zmiana pasa ruchu. Prawda – są to przyczyny powstania wypadków. Zastanawiam się jednak, skąd wziął się termin główna przyczyna i co wciąż sprawia, że jest tak nadużywany. Co więcej, informacja podana w takiej formie wprowadza w błąd adresata komunikatu. Otóż w kontekście zdarzeń jakichkolwiek (wypadków przy pracy, wypadków drogowych, czy katastrof) przyczyny ich powstawania dzieli się na bezpośrednie i pośrednie. Taki model przekazu czyni go czytelnym i ma charakter informacyjny, edukacyjny i prewencyjny. Na przykład komunikat w rodzaju: Bezpośrednią przyczyną wypadku na A4 było najechanie na tył poprzedzającego pojazdu. Pośrednimi przyczynami były: niezachowanie odpowiedniej odległości od poprzedzającego pojazdu, nadmierna prędkość i brawura. Istnieje też duże prawdopodobieństwo wystąpienia hipnozy drogowej oraz wszelkich czynników, które mogły ją wywołać, czyni go przekazem prawdziwym z naukowego punktu widzenia, profesjonalnym i zgodnym z duchem czasu. Gdyby relacje dotyczące zdarzeń były przekazywane w podobnej formie, naturalną koleją rzeczy ludzie zaczęli by się zastanawiać nad wieloma przyczynami, które prowadzają do zdarzeń drogowych. Stali by się bardziej wnikliwi, a to dawało by pretekst do rozwijania tematów w zakresie najprzeróżniejszych zagrożeń.
Czym zatem jest hipnoza drogowa, w jakich warunkach najczęściej podlegamy jej wpływowi i jak jej zapobiegać? Niemal zawsze w większym lub mniejszym stopniu zjawisko hipnozy drogowej oddziałuje na kierującego na drogach o podwyższonej dopuszczalnej prędkości - szczególnie na drogach ekspresowych i autostradach. Kierowca poruszający się z dużą prędkością (120-140km/h) na ogół podświadomie wykorzystuje widzenie centralne (dokładne) o kącie widzenia +/- 15 stopni obserwując pas ruchu po którym się porusza, patrząc jednocześnie daleko w przód. W psychologii transportu definiowane jest owo zjawisko jako widzenie tunelowe. Stąd popularne twierdzenie, że w miarę wzrostu prędkości "droga się zwęża". W rzeczywistości zawęża się pole widzenia, co powoduje niejako rozmycie, zamazanie pola widzenia peryferyjnego - obraz zlewa się w jedną całość.
Zwykle kierowcy przemierzający drogi ekspresowe i autostrady nie są świadomi uczestniczenia w swego rodzaju seansie hipnozy (sesji hipnotycznej), której reżyserem jest ich mózg a sceną, droga po której jadą, a także wnętrze pojazdu i to co się w nim dzieje. Cyklicznie "migające" przerywane białe linie wyznaczające pasy ruchu, "wijące się" linie ciągłe wyznaczające krawędź pasa ruchu i pobocza oraz bariery energochłonne, cyklicznie "migające" tych samych rozmiarów i kształtów słupy latarni, złudzenie zbliżających się w zwolnionym tempie znaków drogowych i elementów infrastruktury (mosty, wiadukty, tunele) wprawiają kierowców w stan hipnozy drogowej, która może okazać się śmiertelna. Nie należy jej mylić ze zwykłym zmęczeniem, choć z pewnością zmęczenie potęguje owe zjawisko, kiedy kierowca skupia wzrok w jednym punkcie. Prowadzenie pojazdu po zmroku także działa na kierowcę hipnotycznie. Prócz wszystkich wymienionych czynników działających w dzień, w nocy dochodzą światła innych pojazdów, ulicznych latarni, sygnalizacji świetlnej, bilbordów, czy odblaskowe światła wyznaczające pasy ruchu, konstrukcje i urządzenia na drodze. Do tego należy dodać skoncentrowany wzrok na tylnych czerwonych światłach poprzedzającego pojazdu, które w sposób szczególny działają hipnotycznie na ludzki umysł. Aktywność wspomnianego na początku przedklinka znacznie spada również na skutek skupiania wzroku na stożku przednich świateł własnego pojazdu. Nazwijmy powyższe czynniki zewnętrznymi - z uwagi na drogę i infrastrukturę.
To niebezpieczne zjawisko jest wywoływane także przez wiele innych czynników wewnętrznych, które funduje sobie sam kierujący, np.: złudne i nadmierne poczucie bezpieczeństwa wynikające ze świadomości podróżowania pojazdem wysokiej klasy (pogląd: to bezpieczny samochód, nic mi się nie stanie), między innymi niemal bezszelestna praca silnika (pogląd: cicha, spokojna i bezpieczna jazda), komfort stabilnej i płynnej jazdy bez konieczności reagowania na wciąż zmieniającą się sytuację drogową (pogląd: nic się nie dzieje, nie muszę na nic reagować, spokój i relaks), adaptacja do dużej prędkości (pogląd: nie czuję prędkości - nie ma zagrożenia), korzystanie z tempomatu wyłączające kinestezję, czyli kontakt i czucie pedału przyśpieszania lub pedału hamulca zasadniczego (pogląd: nogi odpoczywają, na dłuższy czas nie są mi potrzebne), zjedzony niedawno obfity posiłek powodujący zwiększenie krążenia i objętości krwi w obrębie żołądka kosztem jej dopływu do mózgu - w konsekwencji wywołujący cenność, znużenie i apatię (pogląd: jest mi dobrze, niczego mi nie trzeba), kojąca, zbyt spokojna relaksacyjna muzyka (pogląd: życie jest piękne, teraz mogę pomarzyć), przylegająca głowa do zagłówka i półleżąca pozycja na fotelu (pogląd: jak mi dobrze i wygodnie), nieumiejętne korzystanie z klimatyzacji (zrobię sobie przyjemny chłodek), czy nieprawidłowa pozycja za kierownicą oraz technika kierowania, jak również świadomość wyposażanego pojazdu w systemy bezpieczeństwa (pogląd: on sam jedzie).
Wszystkie wymienione czynniki zewnętrzne i wewnętrzne bezsprzecznie wywołują zabójczą hipnozę drogową, która wprawia kierowcę w stan apatii, odrętwienie, senność, spowalnia jego reakcję, powoduje utratę poczucia rzeczywistości i zmniejsza zdolność racjonalnej oceny sytuacji. Tego rodzaju stan potrafi sprawić u kierowcy brak świadomości tego, co się dzieje obecnie i tego, co działo się na odcinku ostatnich kilkudziesięciu kilometrów! Zwyczajnie kierowcy trąca kontakt z rzeczywistością – zarówno z samym sobą, jak i ze światem zewnętrznym. Z tej przyczyny bywa, że kierowcy czasem zeznają, iż nie mają pojęcia jak doszło do wypadku, że to „coś” stało się nagle. Twierdzą, że nie widzieli i nie słyszeli zagrożenia, że obudzili się, gdy już było po wszystkim. Dochodzą do wniosku, że musieli zasnąć lub zasłabnąć. Rzadko kiedy dopuszczają fakt, że do zdarzenia doprowadziła hipnoza drogowa, zwłaszcza, gdy w tym zakresie nie posiadają dostatecznej wiedzy.
W wielu przypadkach hipnoza drogowa jest źródłową przyczyną kolizji i wypadków drogowych – oczywiście nie jedyną. Jak wspomniałem, ma to miejsce szczególnie na drogach o podwyższonej dopuszczalnej prędkości, drogach ekspresowych i autostradach, choć co ciekawe, nie jest to ujęte w żadnych statystykach. Zjawisko hipnozy drogowej można przyrównać do tlenku węgla. Pojawia się znikąd, jest bezwonne, bezbarwne i może okazać się zabójcze. Z tą różnicą, że o tlenku węgla (czadzie) dużo się mówi i przestrzega, a także wskazuje na działania ochronne. W przypadku hipnozy drogowej, niestety tak nie jest. Jak dodamy do tego przesadny entuzjazm wynikający z podróżowania wysokiej klasy komfortowym pojazdem i brak dostatecznej wiedzy o hipnozie drogowej wśród milionów kierowców, mamy do czynienia z bombą o opóźnionym zapłonie. W tym wypadku zdają się być zasadne (w przenośni i dosłownie) słowa Napoleona Bonaparte: Entuzjazm, to delirium rozumu.
Podsumowując, zjawisko hipnozy drogowej ma dwa śmiertelne oblicza.
Pierwsze – charakteryzujące się tym, że wywołują je liczne czynniki począwszy od dużej prędkości pojazdu, po wygląd drogi i otoczenia, aż po różne funkcje organizmu i mózgu, które spowalniają lub wręcz się wyłączają na zasadzie deprywacji sensorycznej. Podczas jazdy mamy niewielki wpływ na ekspozycję, która wpływa na naszą podświadomość, jednak wiedza na temat hipnozy drogowej i sposobów zapobiegania oddziaływania jej na nasz umysł dają możliwość uniknięcia kolizji i wypadków drogowych.
Drugie – charakteryzujące się niedostateczną edukacją kierowców w zakresie hipnozy drogowej, szczególnie tych, korzystających z dróg ekspresowych i autostrad. Wciąż rozwijająca się infrastruktura drogowa w postaci dróg o dopuszczalnej podwyższonej prędkości dla wielu kierowców, nawet tych doświadczonych, stanowi nowe nieznane środowisko, w którym pojęcia prędkości, czasu, przestrzeni i reakcji nabierają zupełnie innego wymiaru. Tym bardziej dla wszystkich młodych kierowców skorzystanie z autostrady bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia może się stać przejazdem przez gabinet iluzji.
Wnioski - zamiast zastanawiać się nad tym jak to jest, że im więcej powstaje w Polsce dróg ekspresowych i autostrad, tym więcej przybywa na nich ofiar, czy w tym roku łączna liczba zabitych na samych autostradach przekroczy 60 osób i liczbę 600 rannych, czy też nie - lepiej zacząć szerzej i częściej mówić o cichym zabójcy, jakim jest hipnoza drogowa. Edukacja, wiedza, prewencja i mądrość zawsze w znacznej mierze zapobiegały tragediom. W Polsce brakuje bilbordów, spotów w telewizji i w Internecie oraz miejsc w książkach i materiałach szkoleniowych dla początkujących kierowców, poświęconych temu śmiertelnemu zjawisku. Dlatego przynosi ono tak ogromne żniwo. Dzięki takim działaniom więcej ludzi wróci do swych domów i zrealizuje swoje życiowe cele, a Państwo Polskie będzie miało więcej żywych i sprawnych obywateli - pracowników, budowniczych i podatników.
Marek Dworzecki (Radom)
Marek Dworzecki, instruktor nauki jazdy, instruktor techniki jazdy, koordynator Ośrodka Szkolenia Kierowców i Instruktorów „AS” w Radomiu; członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Instruktorów Techniki Jazdy. Absolwent Wydziału Ekonomii kierunku Prawa i Administracji na Politechnice Radomskiej; b. bankowiec, znawca i pasjonat jakości obsługi klienta; mówca publiczny, były sportowiec. (fot. ze zbiorów Autora)