Ekspert wyjaśnia

Paweł Żuraw o pierwszeństwie podczas zawracania na skrzyżowaniu równorzędnym

12 września 2018

Paweł Żuraw o pierwszeństwie podczas zawracania na skrzyżowaniu równorzędnym
Dr Paweł ŻURAW - instruktor, były egzaminator, wykładowca Społecznej Akademii Nauk w Świdnicy oraz Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Głogowie. Ekspert tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS (fot. Jolanta Michasiewicz)

Czytelnik pyta: Witam, szanowna redakcjo zwracam się z prośbą o wyjaśnienie kwestii ustalenia pierwszeństwa podczas zawracania na skrzyżowaniu równorzędnym oznaczonym znakiem A-5, ponieważ zdania na ten temat w środowisku egzaminatorów i instruktorów są podzielone. Pierwsza grupa uważa, że pierwszeństwo ustalamy przed wjazdem na skrzyżowanie i jeśli pojazd nadjeżdża z prawej strony to ma on pierwszeństwo bez względu jaki manewr wykonuje w myśl art. 25 PoRD a pojazd, który nadjechał z lewej oczekuje, aż będzie miał możliwość wjazdu na skrzyżowanie. Druga grupa natomiast uważa, że pierwszeństwo ma pojazd, który nadjechał z lewej strony bo kiedy zawracamy zmieniamy kierunek jazdy i zawracający ma go po prawej stronie. Pytanie więc brzmi: kiedy ustalamy pierwszeństwo przed wjazdem na skrzyżowanie czy będąc na skrzyżowaniu? Proszę o pomoc wyjaśnieniu wątpliwości poniżej mały szkic skrzyżowania. Dammian K.

Odpowiada Paweł Żuraw, ekspert tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Szanowny Czytelniku, na zadane Redakcji pytanie, odpowiem następująco. Przedstawiona sytuacja może dotyczyć każdego, potencjalnego użytkownika drogi. Kierujący pojazdami powinni wiedzieć, że zbliżając się do skrzyżowania są obowiązani zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdom nadjeżdżającym z prawej strony, a jeżeli skręcają w lewo - także jadącym z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającym w prawo. O tym informuje konkretnie art. 25 ust. 1 ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Zasada jest prosta i chyba nie należy tutaj doszukiwać się nadinterpretacji. Jednakże w świetle pytania Czytelnika, problematycznym staje się słowo „zbliżać się”. To może sugerować, że już na samym skrzyżowaniu zasada ta nie obowiązuje. Dlatego w tym miejscu mogą powstać rozbieżności interpretacyjne. Jak zatem odnaleźć się w zaistniałej sytuacji? Podejdźmy jednak do sprawy praktycznie.

Osobiście, gdybym znalazł się na skrzyżowaniu równorzędnym i wykonywałbym manewr zawracania, ustąpiłbym pierwszeństwa wszystkim pojazdom nadjeżdżającym z prawej strony, niezależnie w którym miejscu tego skrzyżowania bym się znajdował (jeszcze przed czy już na). Ale proszę nie traktować mojej opinii jako wyłącznej, eksperckiej. Mogę się mylić. Moje zachowanie wynikałoby raczej z postawy pragmatycznej. W dynamicznym ruchu drogowym trudno jest jednoznacznie ocenić - na dany moment - czy pojazd nadjeżdżający z prawej strony jest jeszcze przed czy już na skrzyżowaniu.

Powtórzmy raz jeszcze, każdy kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, zobowiązany jest do zachowania szczególnej ostrożności. Szczególna ostrożność w praktyce oznacza rozważne obserwowanie otoczenia drogi, skrzyżowania, a w razie konieczności zmniejszenie prędkości, być może nawet zatrzymanie pojazdu. Jednak chyba najważniejszą rzeczą powinno być przewidywanie, że na przecięciu się dróg zawsze może się coś wydarzyć. Czujność i ostrożność powinny być tutaj naczelną normą. Nie wchodziłbym w tym konkretnym przypadku w głębszą analizę prawną, gdyż w takiej dziedzinie życia jak ruch drogowy, przy dość ogólnym, a nawet słabym poziomie wiedzy kierowców, wszelkie eksperymenty, dywagacje mogą być niebezpieczne. 

Wychodząc z takiego założenia, w przedstawionym rysie sytuacyjnym, należy nawet przewidzieć, że potencjalni kierowcy w ogóle mogą nie zważać na zasadę tzw. prawej strony. Oczywiście chcę wierzyć, że mogą to być skrajne, jak najbardziej negatywne zachowania. Jednakże obserwując na co dzień przeróżne, dziwne zachowania kierowców, mam podstawy do tego, aby tak sądzić. W Polsce – generalnie – nie ma wypracowanej i zakorzenionej kultury „prawej strony”. Spójrzmy chociażby na znikomą w Polsce ilość skrzyżowań o ruchu okrężnym wyłącznie ze znakiem C-12 (bez połączenia ze znakiem A-7), na których obowiązuje reguła prawej ręki.

Z przykrością stwierdzam, że współczesna jazda samochodem ogranicza się do maksymalnego upraszczania sobie życia przez kierowców. Pośpiech, zabieganie, zniecierpliwienie nie służą respektowaniu przepisów ruchu drogowego. Ponadto słaba promocja przepisów ruchu drogowego w przestrzeni medialno-społecznej sprawia, że dużo sytuacji branych jest przez kierowców „na wyczucie”. Smutne to jest, ale prawdziwe.

Wielokrotnie miałem okazję zauważać, kiedy na prostej drodze kierowcy w ogóle nie dostrzegali skrzyżowań równorzędnych. Dlaczego? Dlatego, że proste odcinki wyłączają myślenie ze zdroworozsądkowej analizy i przewidywalności. Niejednokrotnie prowokują do naciskania nogi na dźwignię przyspieszenia. Czy to oznacza, że nie powinno w ogóle być skrzyżowań równorzędnych? Jak najbardziej, powinny one istnieć w przestrzeni drogowej. Problemem jest jedynie czynnik ludzki. To jest najsłabszy punkt wszelkich działań i podejmowanych decyzji na drodze. Dotyczy on w szczególności: niewypracowanych ludzkich nawyków, niepoprawnych odruchów, braku świadomości zagrożeń, a nawet niekiedy związany jest z niewiedzą.

Dlatego w opisanej przez Czytelnika sytuacji uczyniłbym wszystko, aby ze wzmożoną czujnością obserwować działania innych kierowców (niezależnie z której strony nadjeżdżaliby). Ze smutkiem można stwierdzić, że dożyliśmy czasów, kiedy idealne sytuacje drogowe, a więc te zgodne z literą prawa, rozrysowane są już jedynie w książkach i na slajdach do nauki jazdy. Czujność, ograniczone zaufanie i przewidywalność, połączone z pragmatyzmem i stosowaniem konkretnej (prostej), nieprzeinterpretowanej wiedzy prawnej - to podstawa współczesnej, bezpiecznej taktyki jazdy.

Życzę bezpiecznej i spokojnej jazdy, pozdrawiam Paweł Żuraw (instruktor nauki jazdy z doświadczeniem zawodowym w charakterze egzaminatora)

 (rys. Czytelnika)