O sytuacji jaka powstała - wobec braku kierowców pochodzących zza wschodniej granicy - redakcja dziennika „Rzeczpospolita” rozmawia z Maciejem Wrońskim, prezesem TLP. Sytuacja w branży transportowej od lat zmagającej się z brakami kadrowymi staje się bardzo poważna, exodus będzie się nasilał - czytamy.
- Wojna w Ukrainie coraz mocniej uderza w polską branżę transportową. Przewoźnicy tracą kierowców: jeśli przed rosyjską inwazją tiry z polską rejestracją prowadziło ok. 105 tys. Ukraińców, to według Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) 25–30 proc. z nich już wystąpiło o bezpłatne urlopy, by wrócić do kraju. – Sytuacja robi się bardzo poważna – mówi Maciej Wroński, prezes TLP.
W jednej z firm zatrudniającej w większości kierowców z Ukrainy ma już być uziemionych 80 proc. ciężarówek. Przewoźnicy spodziewają się, że ten exodus będzie się nasilał. Na dodatek problemy z obsadzeniem samochodów mogą pogłębić formalności z wizami niezbędnymi do jazdy na obszarze Schengen. TLP wyjaśnia, że dla ich przedłużenia trzeba udać się do polskiego konsulatu na terenie kraju, w którym kierowca mieszka. O ile w przypadku Ukraińców można się spodziewać wprowadzenia ułatwień, o tyle Białorusini, druga pod względem liczebności grupa kierowców w polskim transporcie (jest ich ponad 20 tys.), będą musieli pojechać po wizę do Mińska. A w obecnej napiętej sytuacji mogą mieć problemy, by wrócić do Polski.
(Źródło „Rzeczpospolita” oraz TLP)