Ekspert wyjaśnia

Zbigniew Drexler. O znakach drogowych i niestosowaniu się do nich

20 czerwca 2018

Zbigniew Drexler. O znakach drogowych i niestosowaniu się do nich
Zbigniew Drexler, ekspert z zakresu prawa o ruchu drogowym, autor książek (fot. J. Michasiewicz)

Czytelniczka zadała naszym ekspertom trudne, ale bardzo ważne pytanie. Mieszkając w małym spokojnym miasteczku, na równie małej ulicy… jednak czuje się zagrożona. O radę poprosiliśmy eksperta tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS, Zbigniewa Drexlera. Czekamy także na Państwa sugestie. Następnie prośbę o wyjaśnienie sprawy i ewentualne działania skierujemy do właściwych władz, rożnego szczebla, może też wojewódzkiego. Po pierwsze zapytamy Policję, ponieważ chodzi tu o egzekwowanie obowiązującego prawa wyrażonego znakami drogowymi. Redakcja

Pytanie. Witam. Mieszkam małym miasteczku Grabów nad Prosną (woj. Wielkopolskie), nie wiem czy możecie mi pomóc, ale jest sprawa, że na mojej ulicy znaki postawione są po lewej stronie, a ulica jest jednokierunkowa i nikt nie zwraca uwagi. Po drugie, ulica jest wąska, a postawiony znak dotyczy szybkości 40 km/godz. (obowiązuje w całej miejscowości). Ponadto na mojej ulicy nie ma chodnika. Jest niebezpiecznie z taka szybkością. Rozmawiałam z policją, z burmistrzem - w ogóle się nie interesują. Według nich jest dobrze, (…). W końcu nie wiem, co robić, żeby ktoś z tym coś zrobił. Kiedyś będzie wypadek, wtedy będzie za późno. Prosiłabym, jeśli jest możliwość, coś doradzić. Dziękuję. M. Grzesik.

Odpowiada Zbigniew Drexler. Niestety list p. M. Grzesik jest nieco chaotyczny; czy chodzi tu tylko o przekraczanie prędkości przez kierujących, czy również o niestosowanie się do znaku (znaków?) oznaczających ulicę jednokierunkową. Oczywiście znaki powinny być umieszczone po prawej stronie drogi. Jeżeli nie ma miejsca na wkopanie słupka (wspornika) do umocowania tarcz znaków (na ulicy nawet nie ma chodników), to są na to sposoby, np. zastosowanie wysięgnika od słupka posadowionego przy linii zabudowy.

Jeżeli chodzi o stosowanie się do znaków znajdujących się po lewej stronie ulicy, to złośliwi kierujący mogą tłumaczyć się niewłaściwym oznakowaniem, np. jadąc "pod prąd" ustalonego kierunku, natomiast w przypadku ograniczenia prędkości do 40 km/h, to takie "tłumaczenie się" nie ma racji bytu, ponieważ to ograniczenie obowiązuje - jak pisze autorka listu - na terenie całej miejscowości. Prawdopodobnie znaki B-33 są umieszczone pod tablicą miejscowości. W opisanym przypadku znak B-33 może być więc traktowany jako przypomnienie o generalnym ograniczeniu prędkości w całej miejscowości.

Obecna organizacja jednostek terenowych jest dość różnorodna. Czy w każdym województwie jest stanowisko inżyniera ruchu? Sądzę, że komórka zajmująca się tymi sprawami istnieje w województwie poznańskim i - jeżeli mieszkańcy Grabowa nie mogą "dogadać się " z własną administracją - powinni wystąpić w sprawie oznakowania ulic w ich mieście do odpowiedniej komórki szczebla wojewódzkiego.

Zbigniew Drexler (Warszawa)