Na antenie Radia ZET Izabela Leszczyna, ministra zdrowia zapowiedziała wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Pomysł oczywiście wzbudził wiele skrajnych emocji. Minister poinformowała o podjętych pracach analitycznych nad projektem regulacji prawnej. Ewentualny zakaz dzieli ekspertów.
Eksperci i politycy mówią: o ingerencji w wolny rynek; o uderzeniu we właścicieli stacji paliw (od wielu lat ich dochody ze sprzedaży produktów innych niż paliwa to dochody nawet 70 procentowe); o zdrowiu Polaków itd. Mamy tu zarówno przeciwników jak i zwolenników. Zacytujmy: „Krzysztof Brzózka, przez kilkanaście lat pełniący funkcję dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Brzózka - w TVN24 - stwierdził, że w kraju mamy ok. 8,5 tys. stacji paliw i są to najlepiej skomunikowane "meliny w Polsce". Zdaniem specjalisty dostępność alkoholu na stacjach przyczynia się do zwiększenia liczby pijanych kierowców i potrzebne są działania administracyjne, a nie tylko kampanie uświadamiające, które nie przynoszą efektu.”. „Uważam, że alkohol w ogóle nie powinien być sprzedawany na stacji benzynowej. Będę przekonywała do tego kolegów i koleżanki z rządu. Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników” - zaznaczyła ministra Leszczyna. Wielu wątpi, czy ograniczenie takie przełoży się na ilość spożycia alkoholu? Czy ograniczy liczbę kierowców jeżdżących pod wpływem alkoholu?
Propozycja o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych jest na etapie analiz. Zmiany mają dotyczyć także reklam piwa i sprzedaży jednorazowych e-papierosów. (jm)